Tajlandia - akcja ratunkowa w jaskini. Zginął nurek, który niósł pomoc uwięzionym chłopcom

Wojciech Rogacin
AP/East News
W czasie akcji ratowniczej w jaskini w Tajlandii zginął nurek Saman Kunan.38-letniemu, byłemu wojskowemu skończył się tlen, gdy przedostawał się z jaskini ku jej wyjściu.

Jak podają zagraniczne media, tajski nurek Saman Kunan stracił przytomność, a następnie zmarł podczas gdy przemieszczał się pod wodą z miejsca, w którym znajduje się uwięziona grupa chłopców do wyjścia z jaskini. Były sierżant tajskiej armii, który na ochotnika zgłosił się do pomocy przy akcji ratunkowej w jaskini, dostarczał uwięzionym chłopcom tlen - podaje "The Times".

Śmierć nurka i jej okoliczności wskazują, że sytuacja uwięzionych od 12 dni chłopców staje się coraz dramatyczniejsza. Po odcięciu uwięzionym w jaskini drogi odwrotu przez wodę deszczową poziom tlenu w powietrzu w miejscu, gdzie przebywają systematycznie spada. Według BBC jest tam obecnie ok. 15 procent tlenu w atmosferze, podczas gdy normalnie powinno być ok. 21 proc. To dlatego nurkowie, tacy jak Kunan, dostarczają uwięzionym tlen. Według informatorów, na których powołuje się BBC, emerytowanemu sierżantowi prawdopodobnie zabrakło tlenu na powrót na powierzchnię, gdyż zbyt duży jego zapas pozostawił chłopcom.

- Naszą najważniejszą misją jest teraz dokończenie zainstalowania przewodu dostarczającego tlen do komory, gdzie znajdują się dzieci - powiedział Passakorn Boonyalak, tzastępca gubernatora prowincji Chiang Rai, cytowany przez "The Times". - Walczymy z czasem - dodał.

12 chłopców w wieku od 11 do 16 lat oraz ich 25-letni trener są uwięzieni w jaskini od 12 dni. Po wejściu na odległość ok 1,5 km spadł deszcz i woda deszczowa odcięła im odwrót. Władze rozważały wydobycie uwięzionych jednego po drugim przy asyście profesjonalnych nurków. To niebezpieczna trasa przez muliste wody i pełna uskoków oraz wąskich zakrętów. Gdyby w ten sposób wydobywano chłopców, transport jednego trwałby około 3 godzin. W najdłuższym zalanym korytarzu chłopcy musieliby spędzić 2 godziny bez przerwy pod wodą.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

777
JEZUS ODDAŁ ŻYCIE BY ZBAWIĆ LUDZI A DALEJ GINĄ I SĄ PONIŻANI CI co POMAGAJĄ
CZY TO PRZYPADEK.?
x
x
Ty "bucu" skończony (tak nazywano również Kadafiego), szkoda że nosisz "ludzkie" imię. Wiedz, że nie ma "takiego" na Ziemi, którego głód nie powaliłby na kolana. Bywali tacy, którzy w "takich" okolicznościach konsumowali własne ekstrementy. Poczekamy, ..... zobaczymy. Ukierunkowana uwaga !!!!!!!!!!!!!
a
adam
powiedz mi ty geniuszu ile O2 jest w wydechu?
a
adam
polscy experci, co w doopie byli i goowno wiedza
d
dar

W redakcji są niedouczeni redaktorzy 
Na pytanie, co płetwonurek ma w butli, którą zabiera ze sobą pod wodę, każdy laik odpowie: „tlen”. W rzeczywistości jednak butla, którą nurek dźwiga na plecach wypełniona jest powietrzem. Zatem odpowiedź, iż nurek ma w butli tlen jest prawdziwa tylko w 1/5. Powietrze zawiera bowiem 21% tlenu, 78% azotu i 1% pozostałych gazów

 

x
x2
Oczywiście, musi to być wymiana gazów, z tej komory, które zawierają (również) dwutlenek węgla będący produktem przemiany materii. Dostarczanie butli z powietrzem nie rozwiąże problemu oczekiwanego stężenia tlenu (21 % objętości masy gazów) przy tzw. normalnym ciśnieniu !!!
x
x
To oczywiste, że należy (w sposób wymuszony) wymieniać powietrze w komorze skalnej, gdzie przebywają ci ludzie. To nie jest zbyt skomplikowane przedsięwzięcie. Należy użyć tzw. "sztywnych węży-rur giętkich", oraz pomp-sprężarek, takich samych, jakimi napełnia się powietrzem butle do aparatów powietrznych-oddechowych.
Wróć na i.pl Portal i.pl