Taksówkarze ponownie walczą o podwyżki cen za przejazdy. Całą akcję nazywają urealnieniem stawek. Te, obowiązujące dzisiaj, uchwalone zostały przez Radę Miasta jeszcze w 2001 roku. Pewne zmiany nastąpiły w roku 2011, kiedy według nowelizacji uchwały podniesiono tzw. startówkę, czyli koszt przejazdu pierwszego kilometra – z 6 zł na 8 zł. Od tamtej pory stawki stoją w miejscu.
O sprawie zrobiło się głośno w sierpniu tego roku. Projekt trafił do głosowania w czasie sesji Rady Warszawy. Wówczas podwyżki miały wynieść 100 proc. Taksówkarze chcieli, by "trzaśnięcie drzwiami", czyli opłata startowa, wynosiła nie 8 zł, a aż 16 zł. W głosowaniu 33 radnych było przeciwko uchwale. Za przyjęciem podwyżek głosowało 14 radnych, wstrzymało się natomiast 9. Finalnie projekt uchwały został odrzucony przez radę miasta ze względu na błędy formalne.
- Widocznie ta propozycja była zbyt wysoka. Rozumiem, że wzrost opłaty za "trzaśnięcie drzwiami" z 8 na 16 złotych może oburzać. Wszystko drożeje, ale ludzie mają też coraz mniej pieniędzy. Uważam, że podniesie stawki jest konieczne, ale może warto zacząć od 10 złotych – mówi nam anonimowo jeden z warszawskich taksówkarzy.
Taksówkarze zbierają podpisy. Będzie podwyżka stawek?
Taksówkarze w Warszawie od kilku dni zbierają podpisy pod projektem obywatelskim uchwały o stawkach taxi. Podpisy zbierane są codziennie w godzinach 11:00 - 13:00 i 19:00 - 21:00 na postoju taksówek przy dworcu Powiśle, na dole, tuż przy moście Poniatowskiego.
- Jest to niewątpliwie trudna kwestia. Z całą pewnością potrzebujemy dialogu ze środowiskami taksówkarskimi – mówi w rozmowie z nami stołeczny radny Marek Szolc. – Taksówkarze, podobnie jak osoby pracujące w innych branżach, są dotknięci obecnymi cenami paliw i kosztami życia oraz w tym przypadku – nie bójmy się tego nazwać – mało uczciwą konkurencją ze strony różnych platform przewozów taksówkarskich. Te platformy funkcjonują na szeroką skalę mimo wielu kontrowersji, które miały miejsce w ostatnim czasie.
Kierowcy realizujący przewozy po stolicy chcą, by pomysł ponownie trafił pod głosownie na Sesji Rady Miasta, jednak aby tak się stało muszą uzbierać 300 podpisów od osób zameldowanych w Warszawie.
- Czy protest będzie konieczny? My sami tego nie wiemy, ale chyba nauczeni smutnym doświadczeniem musimy dmuchać na zimne – piszą w mediach społecznościowych taksówkarze.
- Uważam, że miasto powinno ewidentnie potraktować temat poważnie i rozpocząć szukanie skutecznych rozwiązań – dodaje Marek Szolc.
Jak nieoficjalnie wiadomo, taksówkarze zebrali już ponad połowę z 300 wymaganych podpisów od osób zameldowanych w Warszawie.
