Poszukiwania najpierw żywej osoby, a później już tylko ciała trwało przez całą sobotę i niedzielę rano.
- Informacje o tym, ze zeszła lawina dostaliśmy przez telefon alarmowy około godziny 14 - informują ratownicy Horskiej Zahrannej Służby, słowackiego odpowiednika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Dzwonił partner przysypanej osoby, któremu udało się uciec przed lawiną - dodają
Z uwagi na silnie wiejący wiatr ratownicy nie mogli dostać się w rejon tragedii helikopterem. Szli więc tam pieszo. Po dotarciu na miejsce przy pomocy psów szukali osoby przysypanej. Do przekopania było około 300 metrowe lawinisko. Było wiadome, że nie miała ona na sobie kurtki z sygnalizatorem, który wykrywa detektor lawinowy. Do wieczora nie udało się odnaleźć zasypanego więc akcję przerwano.
Wznowiono ją dziś (niedziela 23 grudnia) rano. Po kilku godzinach pracy jeden z psów wywęszył poszukiwanego. Niestety ten już nie żył. Obecnie ratownicy znoszą ciało zmarłego 39 - latka w dół.
ŚWIĘTA 2018: ZOBACZ KONIECZNIE