Od trzeciej nad ranem, tj. od ugaszenia pożaru wiórów w suszarni linii technologicznej produkcji płyt OSB w Swiss Krono w Żarach trwa wyjaśnianie okoliczności wybuchu. Specjalna komisja bada przyczyny wypadku i szacuje straty. Szefowie zakładu mówią o szczęściu w nieszczęściu.
- Po pierwsze nikt z pracowników nie ucierpiał i nie doszło do skażenia powietrza ani wód gruntowych - tłumaczy Jarosław Masina, szef marketingu żarskiej fabryki. Pożar był konsekwencją wybuchu w obrębie sortowników, przenośników zgrzebłowych i zbiorników stacji nasypowej wiórów suchych OSB, przygotowanych do procesu produkcji. Na skutek pożaru uszkodzeniu uległa część instalacji do produkcji płyt OSB.
W chwili wybuchu na terenie zakładu znajdowało się ok. 210 osób. Na linii do produkcji OSB pracowało kilkanaście osób.
- Na szczęście zadziałały wszystkie systemy zabezpieczające, pierwsze włączyły się urządzenia tryskaczowe i gdyby nie rozmiar pożaru, pewnie by sobie poradziły, dlatego musieliśmy wezwać na pomoc zawodową straż pożarną - dodaje J. Masina. - Ludzie sami ewakuowali się w momencie zagrożenia z tej konkretnej linii produkcyjnej, mamy bardzo restrykcyjne instrukcje BHP i p.poż. Wszystkie zadziałały jak należy, każdy z nas był przygotowany na wypadek tego rodzaju zagrożenia. Pamiętajmy, była niedziela, gdy przyjechały nasze służby BHP i p.poż., pracownicy zgromadzili się na placu w bezpiecznym miejscu. Mamy specjalny system, który w chwili zagrożenia zlicza pracowników, a potem porównujemy to z listą osób, które tego dnia powinny być na tej linii. Gdy wiedzieliśmy, że nikogo nie brakuje, odetchnęliśmy.
Czy możemy mówić o błędzie ludzkim? Na razie trudno powiedzieć. - Wyjaśni to nasza wewnętrzna komisja. Chodzi też o to, by w przyszłości wyeliminować ten czynnik także dla bezpieczeństwa produkcji mieszkańców - tłumaczy szef marketingu Swiss Krono. - Takie wypadki zdarzają się w zakładach przetwórstwa drewna na całym świecie. Nie mamy na nie wpływu. Wióry, które wychodzą z suszarni mają mają zaledwie 4 proc. wilgotności, wtedy nawet najmniejsza iskra może spowodować pożar.
J. Masina na przekór plotkom uspokaja, że podczas wybuchu, a potem pożaru nie doszło do skażenia wód gruntowych. - Mamy tu studnie głębinowe na terenie zakładu ulokowane w innej flance przy obwodnicy, a zdarzenie miało miejsce w północnej części zakładu. Strefa działań ratowniczych to strefa wybetonowanego placu, więc woda z gaszenia odprowadzona została do naszej własnej oczyszczalni, proces filtracji może zająć kilka dni. Zaprzecza też, by jakakolwiek chmura toksycznego dymu pojawiła się nad miastem.
- W wyniku pożaru do powietrza wprowadzone zostały gazy i pyły powstałe ze spalania głównie wysuszonych wiórów do produkcji płyt OSB. Odpady wiórów zostaną wykorzystane jako opał w zakładowych piecach na biomasę. Inne odpady powstałe z demontażu uszkodzonej instalacji (głównie złom stalowy) zostaną zagospodarowane zgodnie z przepisami ochrony środowiska.
W akcji gaśniczej brało udział ok. 50 strażaków zawodowych i ochotniczych jednostek.
Przeczytaj również:Wybuch i pożar w Kronopolu w Żarach
