Toksyczny dym znad Kanady spowija Nowy Jork
Za ten istnie marsjański krajobraz odpowiadają pożary z nieodległej Kanady. Toksyczne chmury dymu spowiły obszar od Toronto aż po Waszyngton. W wielu rejonach Stanów Zjednoczonych, m.in. w Nowym Jorku, a nawet w położonej dalej na południe Wirginii, wydano ostrzeżenia przed złą jakością powietrza.
Tydzień temu media donosiły o niespotykanej jak na tę porę roku intensywności pożarów, które objęły kanadyjską Nową Szkocję oraz leżącą po drugiej stronie kontynentu Kolumbię Brytyjską. Od tego czasu również i Quebec został ogarnięty pożarami, wywołanymi m.in. przez wyładowania atmosferyczne. To właśnie dymy znad tej kanadyjskiej prowincji spowiły północny-zachód USA.
Co spowodowało kataklizm o takiej skali?
Niedawne szacunki donosiły o 3,3 mln hektarów objętych płomieniami i 120 tys. ewakuowanych mieszkańców. Władze Kanady uważają, że za ten stan rzeczy odpowiadają niezwykle suche, jak na tę porę roku, warunki oraz stosunkowo łagodna zima i wczesne roztopy. Wysuszone przez to lasy stają się łatwym pożywieniem dla szalejących płomieni, z którymi nie mogą sobie poradzić strażacy.
Meteorolodzy przestrzegają, że sezon pożarowy w Kanadzie może potrwać jeszcze do sierpnia.
Źródło: Twitter, Reuters, Associated Press
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
