Tomasz Rosiński: Kielce mogą wygrać z Magdeburgiem. Ale cała polska piłka ręczna jest na zakręcie, począwszy od reprezentacji

Jaromir Kruk
- Polska piłka ręczna jest na zakręcie...  Nie wyszła nam runda wstępna na mistrzostwach i trzeba było grać o Puchar Prezydenta. Można było w spokoju udać się do Porec i skupić na kwestiach sportowych, by godnie zakończyć turniej, ale akcja pod tytułem Kamil Syprzak wszystko zburzyła...
- Polska piłka ręczna jest na zakręcie... Nie wyszła nam runda wstępna na mistrzostwach i trzeba było grać o Puchar Prezydenta. Można było w spokoju udać się do Porec i skupić na kwestiach sportowych, by godnie zakończyć turniej, ale akcja pod tytułem Kamil Syprzak wszystko zburzyła... fot. Andrzej Banas
W środę o godzinie 20.45 w Kielcach piłkarze ręczni Industrii zmierzą się w spotkaniu Ligi Mistrzów z SC Magdeburg. Gospodarze wyprzedzają w tabeli grupy najbliższego rywala o punkt i są o krok od awansu do fazy pucharowej. Były zawodnik klubu z Kielc, były reprezentant Polski, obecnie komentator telewizyjny – Tomasz Rosiński uważa, że drużyna Talanta Dujszebajewa może po raz drugi w tym sezonie ograć Magdeburg.

Kielczanie są faworytem rewanżu z Magdeburgiem?
Tomasz Rosiński: Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie wygrać. Wiadomo, że Kielce mają okrojony skład, ale rywal też ma swoje problemy. Chcąc awansować trzeba takie spotkania rozstrzygać na swoją korzyść, a wicemistrz Polski ma argumenty i nie musi się obawiać przeciwnika z Bundesligi. Magedeburg na krajowym podwórku przegrał wyraźnie z Kiel, na pewno nie jest w najwyższej formie i w Kielcach będzie mu szalenie trudno.

Luty to ciężki czas dla piłkarzy ręcznych grających na wysokim poziomie?
Wszyscy zawodnicy grający na takim poziomie zdołali się już przyzwyczaić do wymagań lutego. Trzeba się szybko ogarnąć po wielkim turnieju, tym razem po mistrzostwach świata i wrócić do klubowej rzeczywistości. Magdeburg kilka dni po zakończeniu światowego czempionatu zagrał trudne spotkanie w Bundeslidze, taka jest po prostu rzeczywistość. Nikt raczej nie narzeka.

Problemem nie jest przeładowany kalendarz?
W każdym sporcie zespołowym jest podobnie. Mówi się o przeciążeniach, że się gra za dużo, ale jak już to jeszcze się dodaje tych meczów. Niektórzy chyba zapomnieli, że człowiek nie jest robotem. Na takim poziomie trzeba umieć sobie wszystko poukładać psychicznie, no ale chyba nie ma wyjścia. W styczniu wypada się poświęcić kadrze, w lutym skupić na klubie, a potem już jest trochę lżej. Z drugiej strony tak sobie tłumaczę, że nikogo się raczej nie zmusza by został sportowcem, każdy dokonuje wyborów.

Zawodnik na wysokim poziomie może mieć życie rodzinne?
W piłce ręcznej w styczniu i lutym jest w tym trudno, ale każdy co gra w reprezentacji, w Lidze Mistrzów ma tego świadomość.

Czy na wizerunek polskiej piłki ręcznej negatywnie nie wpłynęła sprawa z Kamilem Syprzakiem, który opuścił reprezentację podczas mistrzostw świata?
Jak po raz kolejny o tym czytam to sobie myślę, że to było zupełnie niepotrzebne. Polska piłka ręczna jest na zakręcie, a tu jeszcze wybucha taka afera. To wpływa fatalnie na atmosferę, otoczkę wokół dyscypliny. Nie wyszła nam runda wstępna na mistrzostwach i trzeba było grać o Puchar Prezydenta. Można było w spokoju udać się do Porec i skupić na kwestiach sportowych, by godnie zakończyć turniej, ale akcja pod tytułem Kamil Syprzak wszystko zburzyła.

Jakie widzisz rozwiązanie tej kwestii?
Dobrze, że nie jestem na miejscu prezesa związku i trenera kadry. Nie musze podejmować żadnych decyzji, ale z przykrością patrzę na to z boku. Tak nie powinno się dziać.

Afera z Syprzakiem nie przysłania słabości naszej drużyny narodowej?
Nie, to raczej była kropka nad i. W kadrze, wokół kadry wiele rzeczy było złych. Trafiliśmy do grupy z zespołami europejskimi, gdyby losowanie wyszło inaczej obyło by się bez nagonki. W meczach z Niemcami, Czechami i Szwajcarią Polska popełniła za dużo błędów własnych, strat, za mało bramek rzuciła, i tak dalej, i tak dalej, można mnożyć. Puchar Prezydenta, walka o miejsca 25-32 nie była tym o czym marzyliśmy, w co mierzyliśmy.

Jesteśmy tak słabi, że z USA o 25 miejsce remisujemy i wygrywamy po karnych?
Na pewno na nasze wyniki nie da się spojrzeć z optymizmem. Ten zespół nie miał się bić o Puchar Prezydenta, na który patrząc z perspektywy zawodnika trudno się zmobilizować. Chyba za mocno napompowano balonik i niestety pękł on z hukiem.

Nie zmylił nas sukces w turnieju w Płocku przed wyprawą na mundial?
Austria to lepsza drużyna niż Czechy i Szwajcaria, a myśmy ją ograli wysoko. Dokonaliśmy jednak tego w turnieju towarzyskim. Gdyby poszło nam na mistrzostwach wszyscy by mówili, że zwycięstwa w Płocku nam pomogły, ale to są tylko dywagacje. Na dwoje babka wróżyła, w Danii nam nie poszło, więc co niektórzy stwierdzili, że nie trafiliśmy z formą.

Hegemonia Danii dziwi?
Czwarty raz z rzędu zdobyli mistrzostwo świata, więc nie ma mowy o przypadku. Dla mnie to swoisty fenomen, ale w tym kraju mnóstwo ludzi uprawia piłkę ręczną, mają świetny system szkolenia, do tego w reprezentacji panuje super atmosfera. Można im gratulować i zazdrościć.

Rozmawiał Jaromir Kruk

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl