"Krótka piłka": Dariusza Mioduskiego to już klasa maturalna. A jednak wciąż nie przygotował się w Legii do egzaminu dojrzałości...

Adam Godlewski
Dariusz Mioduski zaczął właśnie w Legii... klasę maturalną. Czy aby na pewno zda jednak egzamin dojrzałości z polityki transferowej? Czy zdołał na tak długim dystansie opanować to zagadnienie?
Dariusz Mioduski zaczął właśnie w Legii... klasę maturalną. Czy aby na pewno zda jednak egzamin dojrzałości z polityki transferowej? Czy zdołał na tak długim dystansie opanować to zagadnienie? fot. adam jankowski / polska press
Największą wartością PKO Ekstraklasy jest pewnie to, co zarazem jest jej największym przekleństwem. Mianowicie - nieprzewidywalność. Kibice od lat ekscytują się cotygodniową zmiennością układu sił, podczas gdy to dowód, że brakuje powtarzalności, a stabilizacja na dłuższym dystansie jest wartością hipotetyczną. Solidarne wpadki w bieżącej kolejce Jagiellonii, Lecha, Legii i Rakowa pokazują jak kruche są fundamenty w klubach, które powszechnie uważamy za głównych pretendentów do tytułu mistrzowskiego...

Rozpędzony wyjątkowo - jak się wydawało - Lech dostał prezent od najgroźniejszych konkurentów, którzy grali we wcześniejsze dni i dopisali sobie zera po stronie zdobyczy. Aby odjechać peletonowi pościgowemu, "wystarczyło" Kolejorzowi wygrać w niedzielę w Gdańsku z targanym problemami organizacyjno-finansowymi słabeuszem. Tymczasem jeszcze przed upływem kwadransa goście z Poznania grali w osłabieniu po czerwonej kartce. I zostawili wszystkie punkty Lechii...

Raków nie dba o Polaków

Jagiellonia świetnie rozpoczęła ten rok, trudno było zatem obstawiać, że już w drugim kroku się poślizgnie. A jednak...
Raków nie oszczędzał na transferach i jest znów prowadzony przez wymarzonego przez właściciela trenera – więc nikt nie zakładał, że ścigając się o mistrzostwo w dwóch początkowych spotkaniach rundy wiosennej, wywalczy aż... punkt.

Zwłaszcza że potentat spod Jasnej Góry od dawna ma w poważaniu stawianie na polskich piłkarzy. Niby kupił sobie takich zagranicznych wykonawców, jakich chciał, a i tak – na razie – wyniki dalekie są od oczekiwań. Klub z Częstochowy ma za to swój niezaprzeczalny udział w majstrowaniu przy przepisie o młodzieżowcu, który na koniec przybrał kształt karykaturalny. W efekcie – nie będziemy już chronić miejsc pracy dla najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia. Czy to z miejsca zaprocentuje tytułem mistrzowskim dla opartego w niezdrowych proporcjach na zagranicznych zawodnikach Rakowa? Tego oczywiście nie wie nikt...

Jesienią, kiedy dwa nasze kluby z naprawdę dużym powodzeniem biły się w Lidze Konferencji Europy, wydawało się, że coś wreszcie drgnęło. W całej lidze, ale także – a może przede wszystkim – w Legii. Klub z Łazienkowskiej poszedł co prawda po bandzie, zatrudniając szkoleniowca z widocznym gołym okiem problemem w panowaniu nad emocjami, ale wszystko wskazywało, że merytorycznie angaż Goncalo Feio się broni. A nawet więcej – że przy odpowiednim wsparciu pionu sportowego w zimowym okienku transferowym warszawski klub będzie mógł wspiąć się na kolejny szczebel w rozwoju. I w przewidywalności...

Szczęsny miał bardziej komfortowe wejście do Barcy niż Vladan do Legii

Tyle że mimo dobrego – pod względem finansowym – punktu wyjścia na rynek w przerwie w rozgrywkach, nic pozytywnego w Legii się nie zadziało. Minęło już 11 lat, odkąd Dariusz Mioduski został właścicielem klubu, zatem przekładając to na miarę okresu szkolnego – jest już po podstawówce i trzech klasach liceum, zaczął właśnie tę maturalną. Czy aby na pewno zda jednak egzamin dojrzałości z polityki transferowej? Czy zdołał na tak długim dystansie opanować to zagadnienie?

Powyższe pytanie dla kibiców stołecznej drużyny jest pytaniem retorycznym. Mimo upływu lat, Legia popełnia bowiem wciąż te same błędy. Zimą jest zwykle nieprzygotowana do transferów, a w najlepszym przypadku spóźniona. A przez to para idzie w gwizdek. Naprawdę, musiało aż przytrafić się „nieszczęście” w pierwszej tegorocznej kolejce, żeby decydenci z Łazienkowskiej zauważyli, że na tę chwilę nie ma w Warszawie bramkarza na poziomie uprawniającym do walki o podium?

Dołączył już oczywiście Vladan Kovacević, ale wejście do zespołu ma znacznie mniej komfortowe (już zdążył się zresztą „zamieszać” w gola dla Piasta) niż Wojciech Szczęsny do Barcelony. Mimo że „Szczena” był sprowadzany do Katalonii w sytuacji awaryjnej, z uwagi na uraz pierwszego bramkarza. A zatem w wyniku sytuacji losowej, której nie da się przewidzieć i co za tym idzie, trudno uniknąć radosnego spontanu w kryzysowym zarządzaniu. Tymczasem w Legii golkiperom przed spóźnionym wypożyczeniem ze Sportingu nie brakowało zdrowia, tylko jakości...

To naprawdę zasadne pytanie, czy ta liga - z Legią jako jednym z kół zamachowych - jest w ogóle poważna?

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl