"krótka piłka": Beznadzieja rok przed zimowymi igrzyskami we Włoszech. Koniec świata weteranów, czas na zmiany. Także na ławce trenerskiej

Adam Godlewski
Próba odbudowy formy Kamila Stocha wydaje się równie (nie)uzasadniona jak utrzymywanie Thomasa Thurnbichlera na posadzie, która go przerosła...  FOT. ANDRZEJ BANAŚ/POLSKA PRESS
Próba odbudowy formy Kamila Stocha wydaje się równie (nie)uzasadniona jak utrzymywanie Thomasa Thurnbichlera na posadzie, która go przerosła... FOT. ANDRZEJ BANAŚ/POLSKA PRESS ANDRZEJ BANAS
Do rozpoczęcia zimowych igrzysk we Włoszech pozostał już tylko rok (z kilkudniowym okładem). Niestety, wiele wskazuje, że w Italii nasi reprezentanci w większości dyscyplin będą kierowali się dewizą barona Pierre’a de Coubertina, głoszącą, iż tak naprawdę istotny jest wyłącznie udział w olimpijskich zmaganiach. Nie zaś sukcesy.

Generalnie w sportach zimowych nigdy nie uchodziliśmy za potęgę, ale w skokach narciarskich zapisaliśmy przepiękną kartę. W całej historii startów na zimowych igrzyskach 10 razy wywalczyli miejsce na podium, co stanowi niemal połowę wszystkich polskich zdobyczy olimpijskich o tej porze roku. Na dodatek – aż 4 (na 7 ogółem) złote medale IO padły łupem przedstawicieli naszej koronnej dyscypliny.

Kolejny sezon naznaczony kryzysem

Aby uzmysłowić kibicom, udział skoczków w zaznaczeniu Polski na mapie olimpijskich sportów zimowych, nie trzeba zresztą odwoływać się do całej historii. Wystarczy cofnąć się trzy lata, do igrzysk w Pekinie. Jedyny medal – brązowy – wywalczył tam Dawid Kubacki, a skoczkowie dorzucili do tego jeszcze cztery miejsca w czołowych szóstkach. Czyli o jedno więcej niż przedstawiciele wszystkich pozostałych rozgrywanych na śniegu i lodzie dyscyplin.

Słowem, Kubacki, Kamil Stoch i spółka dostarczyli nam największych emocji. A w zasadzie to sprawili, że igrzyska w Chinach – mimo niekorzystnej różnicy czasu – w ogóle warto było oglądać. Jeśli jednak kierowalibyśmy się wynikami skoczków z bieżącego sezonu, to nikt nie będzie nastawiał się na pozytywne przeżycia za rok w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo Zresztą, to już kolejny sezon naznaczony kryzysem; a Adam Małysz – swego czasu genialny na dojeździe, progu i w locie – w fotelu prezesa Polskiego Związku Narciarskiego nie sprawia wrażenia osoby, która miałaby pomysł na wyjście z impasu.

Nieuzasadnione utrzymywanie trenera na posadzie

Piątkowych i sobotnich „popisów” w Willingen nie sposób było oglądać na trzeźwo. Nasza drużyna mieszana (6. na IO w Pekinie) nie zdołała zakwalifikować się nawet do drugiej serii. W sobotę najpierw – cokolwiek – sztuczne zadowolenie wywołały kolejne punkciki Pucharu Świata wywalczone przez Annę Twardosz, a potem znów przyszła proza życia. Czyli kibice musieli zmierzyć się z kolejnym łomotem, jaki ekipa Thomasa Thurnbichlera dostała w indywidualnym konkursie panów...

OK, na Muehlenkopfschanze karty tym razem rozdawał wiatr, ale nawet silne i zmienne podmuchy, które czasem wwiewają słabszych zawodników do czołowej dziesiątki, nie pomogły naszym zawodnikom. W konkursie nie uczestniczył Kamil Stoch mający prywatny sztab, bo delegowana przez Thurnbichlera piątka miała być – teraz – od niego lepsza… Tymczasem wygląda na to, że kosztowna dla PZN próba odbudowy formy naszego 3-krotnego mistrza olimpijskiego jest równie (nie)uzasadniona jak utrzymywanie wspomnianego austriackiego szkoleniowca na posadzie, która go ewidentnie przerosła.

Już (niemal) za rok zimowe igrzyska. Zasadne jest zatem pytanie, czy po miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce w konkursach skoków powinni udać się do Włoch utytułowani i niewątpliwie zasłużeni weterani, czy Paweł Wąsek z najzdolniejszą młodzieżą – po naukę?

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl