We wtorek po godzinie 15 do stacji pogotowia ratunkowego przy ulicy Sienkiewicza 27-letnia kobieta przyniosła ubraną 4-letnią córeczkę. Lekarze stwierdzili zgon dziecka.
- Lekarze od razu zauważyli znamiona śmierci u 4-letniej dziewczynki. Nie żyła prawdopodobnie od kilku godzin - mówi Edyta Wcisło, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: Pijana kobieta urodziła martwe dziecko. Maleństwo mogło nie żyć nawet od kilkunastu dni
Lekarze pogotowia poinformowali policję. Niemal natychmiast po tych wydarzeniach policjanci zatrzymali 27-latkę i jej 33-letniego konkubenta. Śledztwo rozpoczęła prokuratura. Powołani przez prokuraturę biegli lekarze stwierdzili, że dziecko jest ofiarą drastycznej przemocy.
- Na polecenie Prokuratury Rejonowej Łódź Bałuty zatrzymaliśmy matkę zmarłej dziewczynki i jej konkubenta - mówi kom. Adam Kolasa, z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - W chwili zatrzymania byli trzeźwi i nie stawiali oporu.
Matka twierdziła, że dziecko spadło z huśtawki. Taką wersję wydarzeń miał przekazać jej właśnie partner. Jeszcze we wtorek (6 grudnia) wieczorem policjanci przeszukali mieszkanie pary na Bałutach.
CZYTAJ TEŻ: Szpital pozwał matkę, która urodziła w placówce martwe dziecko
- Technicy kryminalni zabezpieczyli ślady krwi na poduszce, ścianie oraz na pozostawionych w łazience i schowanych do szafy ubrankach dziecka - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratora Okręgowego w Łodzi.
Oględziny zwłok czteroletniej dziewczynki nie pozostawiły cienia wątpliwości. Dziecko padło ofiarą drastycznej przemocy. Pewnym jest, że dziecko zmarło kilka godzin wcześniej. Matka martwą córkę ubrała i przyniosła na pogotowie.
- Ujawniono obrażenia główki i twarzy, a także wybroczyny na tułowiu - mówi Krzysztof Kopania.
Para mieszkała na Bałutach ze sobą od października 2016 roku. Wcześniej kobieta z córką mieszkała w Gliwicach. Kobieta ma jeszcze jedno dziecko, ale nie ma prawa do opieki nad nim. Teraz 27-latka jest w kolejnej ciąży.
W środę (7 grudnia) przeprowadzona została lekarsko-sądowa sekcja zwłok dziewczynki. Przyczyną jej śmierci były rozległe obrażenia wielonarządowe.
- Przede wszystkim ujawniono rozległy uraz głowy z krwiakiem i obrzękiem mózgu, liczne sińce, mające charakter różnoczasowy, a nadto noszące cechy gojenia złamania kości łokciowej, obojczyka i jednego z żeber - mówi Krzysztof Kopania.
Po przesłuchaniu, które trwa w Prokuraturze Rejonowej Łódź – Bałuty prokurator podejmie decyzję, co do środków zapobiegawczych. Matka dziewczynki pozostaje w dalszym ciągu zatrzymana do dyspozycji prokuratury bałuckiej. Decyzje co do niej, podjęte zostaną po przesłuchaniu jej partnera, najprawdopodobniej już jutro.
Aktualizacja:
Po godzinie 16 zakończyło się przesłuchanie 33-latka.
- Mężczyzna nie przyznał się do znęcania, potwierdził jednakże, że bił dziewczynkę, kiedy płakała. Pobił ją także wczoraj. Początkowo kilka razy ją uderzył, a potem rzucił dziecko na łóżko. Dziewczynka dwukrotnie uderzyła głową o drewniane oparcie łóżka. Gdy dziecko wstało, bił je w dalszym ciągu - mówi Krzysztof Kopania. - Jak twierdzi, nie chciał zabić dziewczynki.
Mężczyzna pozostaje zatrzymany. Jak informuje prokuratura, jutro zostanie skierowany wniosek do sądu o jego aresztowanie. Na jutro też zaplanowano przesłuchanie matki.
CZYTAJ TEŻ: Szpital w Skierniewicach. Przez błąd lekarzy urodziła martwe dziecko?
ZOBACZ: