Tragedia na drodze. Rodzice 12-latki chcą sprawiedliwości [ZDJĘCIA, WIDEO]

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
Pani Małgorzata chciałaby, żeby odpowiedzialność za wypadek i śmierć córki poniosła również szkoła językowa, do której uczęszczała Julia
Pani Małgorzata chciałaby, żeby odpowiedzialność za wypadek i śmierć córki poniosła również szkoła językowa, do której uczęszczała Julia fot. Andrzej Banaś
- We wrześniu pójdziemy z protestem pod Sejm. Ktoś w końcu musi nam pomóc - mówi mama 12-latki, która zginęła przygnieciona przez tira w Michałowicach.

Kolejna ofiara trasy z Krakowa do Warszawy. Droga, która niesie śmierć [WIDEO]

WIDEO: 12-letnia dziewczynka zginęła w wypadku pod Krakowem

autor: Dawid Serafin, Gazeta Krakowska

Rozpoczął się proces w sprawie kierowcy tira, pod którego kołami zginęła 12-letnia Julia. Do zdarzenia doszło ponad rok temu na drodze do Michałowic.

Śledczy ustalili, że kierowca jechał o około 10 km za szybko. - Poruszał się z prędkością 61 km na terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km na godzinę. Skierowany został przeciwko niemu zarzut umyślnego naruszenia przepisów drogowych. Efektem tego było nieumyślne spowodowanie śmieci dziecka - wyjaśnia Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Julia zginęła w czasie, gdy powinna być na lekcji angielskiego w prywatnej szkole językowej w Michałowicach. Nauczycielka wypuściła jednak uczniów na przerwę, a ci postanowili przejść do sklepiku znajdującego się po drugiej stronie ruchliwej trasy na Warszawę.

Wracając, przebiegali przez ulicę. Na pasie w kierunku Kielc był korek i Julia przeszła między samochodami. Drugim pasem jechał tir. Kierowca zauważył dziewczynkę w ostatniej chwili. Próbował hamować, ale zrobił to tak nieszczęśliwie, że samochód się przewrócił i koło tira przygniotło 12-latkę. Była wtedy już na poboczu.

Rodzice Julii chcieliby, aby odpowiedzialność za śmierć ich córki poniosła także szkoła językowa i nauczycielka, która wypuściła dziecko na przerwę.

- Nawet nie wiedzieliśmy, że w tej szkole są przerwy. Szkoła jest nieogrodzona i znajduje się 15 metrów od drogi krajowej E7. Wypuszczenie dzieci w takiej sytuacji to skrajna nieodpowiedzialność - uważa Małgorzata Szwajda, mama Julii.

Problem jednak w tym, że z powodu luki prawnej prywatne szkoły językowe nie podlegają kuratorium i nie muszą spełniać stawianych przez urzędników wymagań dotyczących m.in. bezpieczeństwa.

Według Ministerstwa Edukacji Narodowej nauka w takiej placówce odbywa się na podstawie umowy cywilno-prawnej. Wszelkich roszczeń związanych ze świadczonymi usługami można dochodzić na drodze sądowej w postępowaniu cywilnym.

Rodzice Julii nie mogą się jednak pogodzić z tym, że nikt nie poniesie odpowiedzialności za śmierć ich jedynego, ukochanego dziecka.

- Przeżyliśmy tragedię, a kiedy zaczęliśmy się domagać sprawiedliwości, zetknęliśmy się z bezduszną machiną prawną - skarży się Małgorzata Szwajda.

Nie pomógł list napisany do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. - We wrześniu pójdziemy z protestem pod Sejm. Ktoś w końcu musi nam pomóc - mówi mama Julii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tragedia na drodze. Rodzice 12-latki chcą sprawiedliwości [ZDJĘCIA, WIDEO] - Gazeta Krakowska

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Polak
Miałaś kiedyś styczność z jadącym TIRem? No, właśnie. Nawet auto osobowe jadące wolniej zabiło by człowieka przy zderzeniu, potrąceniu, przygnieceniu. Tu kierowca dziecka nie zauważył od razu i doszło do tragedii. I tak ma życie już zmarnowane. Ewidentna wina leży po stronie nieodpowiedzialnych nauczycieli szkoły językowej, którym brak wyobraźni. Ciekawe czy własne dzieci wypuściliby na taką przerwę?
g
gosc
Ty zapewne żyjesz dlatego, że ktoś Cię uczył jak i gdzie przechodzić przez ulicę/ jezdnię/ szosę/ drogę.
Jedyną osobą która jest tutaj winna to sama Julka.
m
mieszkanka
Mogli uczyć dziecko od małego, że przechodzi się na pasach...Do pasów w dodatku ze światłami daleko nie miała...
Szkoła i nauczycielka ok, może jakiś % winy na nich spoczywa. ALE DAJCIE SPOKÓJ KIEROWCY !!!
61km/h to naprawdę nie jest dużo w porównaniu z tym jak tam kierowcy jeżdżą.
l
l
Nie zgadzam się z komentarzami, uważam ze rodzice maja racje. Oddali dziecko pod opiekę szkoły i co? Nauczycielka kompletnie pozbawiona wyobraźni, odpowiedzialności i empatii. Zastanówcie się , jak rodzice maja w sobie szukac winy, ich tam nie bylo!!! Na pewno uczyli córkę zachowań na ulicy, może byla presja grupy albo nie pomyślała, od tego są dorośli, żeby pilnować!!
K
Krk
I jeszcze ukarać sklepikarza za bezczelne umieszczenie sklepu po drugiej stronie ulicy!!! Co za ludzie... wszędzie szukają winy tylko nie u siebie.
g
gość
Niewątpliwie wielka tragedia z drugiej zaś strony dziecko nienauczone przez rodziców jak poruszać się na drodze,
Co za namolni ludzie. Obowiązek opieki nad dzieckiem spoczywa głównie na rodzicach. Trzeba było córunię nauczyć elementarnych zasad poruszania się po drodze. Co kierowca albo nauczycielka winni?
Wróć na i.pl Portal i.pl