Tragedia u wybrzeży Japonii
Transportowiec UH60, powszechnie znany jako Black Hawk, zniknął z radarów zaraz po opuszczeniu bazy Lądowych Sił Samoobrony na wyspie Miyako. Śmigłowiec miał patrolować okoliczne akweny w ramach misji rozpoznawczej.
Będziemy dalej robić wszystko, by odnaleźć dziesięć zaginionych osób – powiedział minister obrony Yasukazu Hamada.
Na pokładzie pojazdu było: dwóch pilotów, dwóch mechaników i generał Yuichi Sakamoto, który jest dowódcą stacjonującej w prefekturze Kumamoto 8. Dywizji Lądowych Sił Samoobrony Japonii (GSDF). Właśnie do tej dywizji należał zaginiony śmigłowiec.
O tym, że helikopter prawdopodobnie rozbił się mogą świadczyć szczątki znalezione w okolicznych wodach, a także ślady ropy zlokalizowane przez statki japońskiej straży przybrzeżnej.
Japonia wzmacnia obronę wysp Riukiu
W odpowiedzi na intensyfikację chińskiej aktywności na akwenach otaczających Chiny, w tym na Morzu Wschodniochińskim, Japonia stara się powiększyć swoje zdolności obronne w regionie, w którym leży archipelag Riukiu. Nie wiadomo jednak, czy zaginiona jednostka brała udział w operacjach mających na celu śledzenie chińskich okrętów. Według japońskiego resortu obrony, jeśli nie uda się odnaleźć żywych, to będzie najtragiczniejsza w skutkach wojskowa katastrofa lotnicza w Japonii od 1995 roku.
Na wyspie Miyako od 2019 r. znajdują się mobilne wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych.
Źródło: NPR, Reuters
