Tysiące Polaków obleje „test przedsiębiorcy”? Dobrze zarabiający samozatrudnieni stracą duże pieniądze

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Pani/Pan nie jest przedsiębiorcą, więc proszę płacić wyższe podatki i składki na ZUS - usłyszy niebawem potężna armia Polaków prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Wielu z nich mówi o skandalu. Najbardziej rozżaleni i podenerwowani są ci, którzy w minionych latach, zwłaszcza w okresie globalnego kryzysu finansowego, który skutkował w Polsce spowolnieniem gospodarczym, zostali zmuszeni przez swoich pracodawców do przejścia na tzw. samozatrudnienie.

Niektórzy samozatrudnieni w ostatnich latach okrzepli i zaczęli zarabiać całkiem spore pieniądze - po kilkanaście, a nawet ponad 20 tys. zł miesięcznie. Uważają się za przedsiębiorców, bo wykonują zadania w wybranym przez siebie czasie i miejscu. I właśnie oni mają teraz dopłacić - szukającemu pieniędzy na sfinansowanie kolejnych „piątek” - fiskusowi nawet jedną pensję rocznie. Może się tak stać, jeśli świadczą swe usługi tylko dla jednego podmiotu (np. byłego pracodawcy). Po prostu nie przejdą forsowanego przez Ministerstwo Finansów „testu przedsiębiorcy” i nie będą już mogli płacić podatku liniowego (19 proc.), ani ryczałtu na ZUS.

„Mysz się nie przeciśnie”

Szefowa resortu Teresa Czerwińska i jej zastępca Filip Świtała przekonują, że ludzie, którzy pracują dla jednego pracodawcy (i wystawiają jedną fakturę miesięcznie) faktycznie nie ponoszą ryzyka gospodarczego i nie powinni korzystać z form opodatkowania przewidzianych dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Maciej Żukowski, szef departamentu podatków dochodowych w resorcie finansów, zapowiedział „skalibrowanie testu przedsiębiorcy w taki sposób, żeby mysz się nie przecisnęła”.

Wątpliwości wobec takiego stawiania sprawy ma minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Jej zdaniem, test przedsiębiorcy może zniechęcić Polaków do zakładania i prowadzenia mikrofirm, a te są - jej zdaniem - „podstawą polskiego systemu gospodarczego”. Wszystko wskazuje jednak na to, że potrzeby napiętego budżetu państwa zwyciężą.

Jak łatwo wyliczyć, ci, którzy zarabiają dziś średnią krajową lub niewiele więcej, po ewentualnym oblaniu testu - nie stracą. Martwić muszą się natomiast samozatrudnieni z dochodami powyżej 10 tys. zł miesięcznie. Najzamożniejszych czeka lawinowy wręcz wzrost obciążeń. Specjalista zarabiający 20 tys. zł miesięcznie odda fiskusowi dodatkowo 17 tys. zł rocznie.

Jest pewne, że wykonywanie jednej umowy na rzecz jednego podmiotu nie będzie jedynym kryterium w teście. Polak potrafi, więc samozatrudnieni zapewne od razu znaleźliby dodatkowych kontrahentów.

Będą (liczne) procesy?

Resort finansów podkreśla, że działalność gospodarcza charakteryzuje się: odpowiedzialnością, niezależnością i ponoszeniem ryzyka biznesowego (wynika to wprost z ustaw - o PIT i o VAT). Kto nie spełnia tych warunków, wykonuje pracę i nie może korzystać z prawa do 19-procentowej stawki liniowej lub ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych i powinien płacić PIT według skali podatkowej (18 i 32 proc.). Nie wolno mu też odliczać od przychodów wydatków związanych z działalnością gospodarczą (jak koszty materiałów i spotkań biznesowych czy amortyzacja auta) - przysługują mu jedynie ryczałtowe koszty uzyskania przychodu (dziś 111,25 zł miesięcznie). Oczywiście, nie ma mowy o wystawianiu faktur VAT.

Doradcy podatkowi mają nadzieję, że fiskus rozpocznie ewentualne „testy” dopiero za jakiś czas i nie będzie weryfikował umów zawartych przez samozatrudnionych czy rozliczonych kosztów (a w efekcie - podatków) np. za 5 lat wstecz. Byłaby to dla całej masy mikrofirm prawdziwa tragedia: musiałyby nie tylko uregulować „zaległy” PIT, ale i składki na ZUS. Główny kontrahent takiej osoby (od teraz - pracodawca) utraciłyby prawo do odliczania VAT, również z bolesnymi konsekwencjami. Dodatkowo musiałby zapłacić „zaległe” składki ZUS za pracownika. Są już w podobnych sporach wyroki sądów administracyjnych. Niejednoznaczne: raz w tę, raz w drugą stronę...

„Test” może doprowadzić do masy sporów prawnych - bo uznanie samozatrudnionego za pracownika musiałoby oznaczać, że wiąże go z kontrahentem umowa o pracę (i od teraz, czy może wstecz?), znowu - z wszelkimi tego konsekwencjami (urlop, wysługa lat, okres wypowiedzenia...). Rząd PiS już wcześniej próbował wyposażyć w takie uprawnienia inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy (ostatecznie może to zrobić sąd, na wniosek PIP). Pytanie: czy państwo może narzucić taką umowę stronom, które tego nie chcą?

Zdaniem organizacji przedsiębiorców, o tym, czy ktoś jest przedsiębiorcą, czy nie jest, winno decydować to, czy sam decyduje o miejscu i czasie wykonywania zadań objętych umową, zlecaniu prac ewentualnym podwykonawcom itp. Pewne jest, że ci, którzy obleją test, będą walczyć w sądach. A tego typu sprawy ciągną się latami.

WIDEO: Trzy Szybkie. Jerzy Lackowski: Należy zmienić Kartę Nauczyciela

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
Batek
Proszę mnie oświecić, jakim sposobem osoba, która świadczy usługi dla jednego podmiotu, ma w umowie że świadczy usługi od 8-16, pon-pt, jest traktowana jak przedsiębiorca?? To wymuszenie. PiS sięgnie znowu do kieszeni osób pracujących na umowę o pracę, którym coraz mniej opłaca się pracować więcej aby zarabiać więcej, bo państwo natychmiast zabiera na socjalne obietnice??
G
Gość
2019-04-25T08:31:07 02:00, Gość:

,,,Cześć Panowie :) Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 20 lat i zgrabne ciało, moje nagiie zdjęcia i kontakt na stronie: http://dziwki24.pl i wyszukaj mnie po niku: Sandra20 napisz do mnie lub zadzwoń o każdej porze, odpisuje zazwyczaj do 5 minut, czekam,,,,

. .

A obiad zrobisz albo posprzątasz w chałupie? Jak nie to na co taka baba?

G
Gość
Mogliby ograniczyć 500 poprzez wyłączenie z niego rodzin zamożnych a także wyłączenie z tego programu miasta Kraków, albowiem Kraków jest miastem przeludnionym, więc powinno się rodzić mniej dzieci. Także powinno się pozwalniać połowę spośród wszystkich zatrudnionych urzędników a pozostałym urzędnikom radykalnie obniżyć wynagrodzenia do poziomu minimalnej płacy. To skandal, by urzędnik zarabiał więcej niż np. nauczyciel, lekarz, robotnik itd. Urzędnik powinien być najgorzej płatnym zawodem.
G
Gość
,,,Cześć Panowie :) Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 20 lat i zgrabne ciało, moje nagiie zdjęcia i kontakt na stronie: http://dziwki24.pl i wyszukaj mnie po niku: Sandra20 napisz do mnie lub zadzwoń o każdej porze, odpisuje zazwyczaj do 5 minut, czekam,,,,

. .
S
Stary buhaj
heh, dlatego od miesiąca jestem w sarej strefie. wała dostaną te qutasy z pisu a nie moje pieniądze.
Wróć na i.pl Portal i.pl