Kwadrans po tym, jak rak mózgu zabił 25-latka, skonał jego wierny psiak. Serce francuskiego buldoga nie wytrzymało po śmierci jego pana. O tej historii mówi nie tylko Szkocja, czy Wielka Brytania, dzięki mediom społecznościowym poznał ją świat.
Stuart Hutchison ze szkockiej miejscowości Alloa walczył dzielnie osiem lat z rakiem mózgu, i jak powtarzał, jego wierny buldog francuski Nero „był zawsze przy nim”. W tym czasie Stuart przeszedł operacje, chemioterapię, były nawroty choroby, potem nowotwór zaatakował jego kości. Mimo starań lekarzy Stuart zmarł. Nero do końca był przy swoim panu, zmarł kilkanaście minut później.
- „Stuart zmarł o godzinie 13.15, a Nero 15 minut później. Syn miał trzy psiaki, ale on i Nero stanowili jedność - mówiła o wielkim dramacie 52-letnia mama Stuarta Fiona Conaghan.
25-latek, który na początku tego roku ożenił się z Danielle. Oszalał na punkcie buldoga francuskiego od kiedy tylko zamieszkał w jego domu. Fiona opowiada, że syn został zabrany ze szpitala kilka tygodni temu, bo było z nim coraz gorzej, chciał umrzeć w domu, by być z nami i swoim ukochanym Nero. Łudziliśmy się, że może stan jego zdrowia jeszcze się poprawi, jak to bywało w przeszłości. Niestety, tym razem był to jego koniec. Wszyscy teraz płaczemy po jego śmierci i śmierci jego ukochanego buldoga.
Guza w mózgu zdiagnozowano u Stuarta w roku 2011. Podawano go terapii, wydawało się, że są duże szanse. Danielle, pracownicę apteki poznał sześć lat temu, zaręczyli się w 2017 roku, pobrali się kilka miesięcy temu. Mieszkali w swoim domu w Alloa, nim Stuart spędził ostatni miesiąc życia w domu mamy. Fiona opiekowała sie synem, pocieszała Danielle, która też u niej zamieszkała.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
