Spis treści
Hoppe został uznany za winnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co doprowadziło do śmierci Davida „Dai” Richardsa z miasta Mountain Ash, w hrabstwie Rhondda Cynon Taf w Walii.
Najpierw kłótnia, potem śmiertelny cios
Podczas wieczoru kawalerskiego w centrum Pragi, Richards i jego koledzy natknęli się na grupę turystów. „Na początku było spokojne, a turyści rozmawiali normalnie" - mówił Jan Daněk, rzecznik czeskiej policji.
„Potem doszło między nimi do scysji i jeden z nich uderzył drugiego w głowę butelką wódki. Uderzenie było tak silne, że ranny upadł na ziemię i niestety zmarł w szpitalu” - dodał.
Hoppe przyznał się do zadania śmiertelnego ciosu, mówiąc, że stracił kontrolę z powodu mieszanki gniewu, alkoholu i narkotyków.
„Codziennie myślę o Davidzie i jego dzieciach” – takie pełne skruchy słowa Hoppe wygłosił na sali sądowej. „Przyjmę każdy wyrok” – donosi Wales Online.
Odnosząc się do "bólu serca, jaki odczuwa", widząc rodzinę Richardsa na sali sądowej podczas wydawania wyroku, Hoppe mówił: „To rozdziera mi serce, gdy widzę tych ludzi”.
Siedem lat więzienia i odszkodowanie
Sędzia Daniella Sarah Sotolářová orzekła siedem lat więzienia, biorąc pod uwagę skruchę oskarżonego i jego nieskazitelną przeszłość. „Uważaliśmy też, że nie chciałeś spowodować śmierci ofiary” – stwierdziła.
Nakazała skazanemu zapłacić 4,7 miliona koron (158 758 funtów) odszkodowania rodzinie Richardsa i nałożyła 10-letni zakaz wjazdu do Czech.

Richards był kochającym partnerem Joli Simms i oddanym ojcem 4-letniej Aurory, 2-letniego Beara i rocznego Vienna.