Atak ukraińskich dronów
Potężne eksplozje wstrząsnęły dwiema kluczowymi stacjami energetycznymi w Rosji. Wszystko wskazuje na to, że Ukraińcy zaatakowali obiekty dronami.
Atak wywołał pożary i prawdopodobnie tysiące ludzi pozbawionych zostało prądu w regionie Biełgorodu. Gubernator miasta mówił, że zostały trafione stacje znajdujące się w mieście i na innym obszarze regionu, który graniczy z Ukrainą.
- W Biełgorodzie i obwodzie biełgorodzkim odnotowano dwa pożary obiektów cywilnych. Nie było ofiar. Służby są na miejscu, a ogień jest pod kontrolą - poinformował.
Spora część miasta Biełgorod, które liczy 340 tys. mieszkańców, ucierpiała z powodu awarii zasilania po uderzeniu w podstację na przedmieściach Igumenki. Inny energetyczny obiekt został trafiony w wiosce Dragunskoe, która leży 10 km od centrum miasta. Biełgorod leży 35 km od granicy z Ukrainą.
Uderzenie w kompleks obserwacyjny
Pojawiły się też niepotwierdzone informacje, że w obwodzie biełgorodzkim zniszczony został mobilny kompleks obserwacyjny Murom-P.
Region Biełgorodu był regularnie atakowany przez drony z terenu Ukrainy. Kraj ten przyznał się też do sabotaży, które wywoływały pożary w Rosji.
Szef ukraińskiego wywiadu generał Kyryło Budanow powiedział, że w Rosji doszło w ostatnim czasie do wielu dziwnych wybuchów i pożarów. - Wiele z nich to nie przypadek – mówił, przyznając, że Ukraina odpłaca wrogowi.

dś