Ukraina przeprowadziła na poligonach na południu kraju ćwiczenia sił powietrznych, w czasie kiedy tysiące rosyjskich żołnierzy nadal gromadzą się wzdłuż granicy między dwoma krajami – a szef ukraińskiej agencji wywiadu obronnego ostrzegł, że inwazja może nastąpić na początku przyszłego roku.
Ćwiczenia obejmowały wojska powietrznodesantowe i transportery opancerzone i symulowały atak na wrogi cel, poinformował resort obrony Ukrainy.
Ukraiński gen. bryg. Kyrylo Budanow powiedział "Military Times", że ponad 92 tys. rosyjskich żołnierzy zgromadziło się w rejonie granicy i przygotowuje się do ataku do końca stycznia lub na początku lutego.
Atak obejmowałby naloty i bombardowania artyleryjskie, po których następowałyby operacje powietrzne i desantowe na wschodzie. Natarcie mniejszych oddziałów przez sojusznika Rosji, Białoruś, przewidywał Budanow.
Budanow, który został mianowany szefem wywiadu obronnego Ukrainy w sierpniu zeszłego roku, dodaje, że rosyjski atak otworzy nowy rozdział w trwającym konflikcie, który rozpoczął się wraz z usunięciem prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w lutym 2014 roku. W odwecie Moskwa bezprawnie zaanektowała Krym, rozpoczynając wojnę, w której zginęło już ponad 14 000 osób.
Rosja nie ma zamiaru na nikogo napadać, nie ma agresywnych planów – mówi rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Jego zdaniem, to Ukraina szykuje się do siłowego rozwiązania problemu tzw. separatystycznych republik ludowych w Donbasie.
