SPIS TREŚCI
Niechęć do zawarcia pokoju to strategiczny powód, dla którego zbojkotował spotkanie w Stambule. Ale jest też inny, chyba najważniejszy: gdyby Putin poleciał do Turcji, mogłoby to wyglądać tak, że ulega żądaniu Zełenskiego. Prezydent Ukrainy zgodził się na złożoną przez Putina w ostatni weekend propozycję rozmów rosyjsko-ukraińskich w Turcji, ale zapowiedział, że przyleci tam rozmawiać tylko z przywódcą Rosji.
Putin bojkotuje Zełenskiego
Gdyby Putin zgodził się spotkać z Zełenskim, zaprzeczyłby swojej dotychczasowej strategii kwestionowania legitymacji demokratycznej adwersarza (Kreml podkreśla wciąż, że Zełenskiemu skończyła się już kadencja prezydencka, a wyborów na Ukrainie nadal nie zorganizowano). Putin odrzuca w ten sposób również presję ze strony Zachodu, a zwłaszcza krajów europejskich, których przywódcy powtórzyli słowa Zełenskiego, twierdząc, że nieobecność Putina będzie dowodem, że nie chce on pokoju.
Choć nawet prezydent Donald Trump sugerował, że może dołączyć do Putina i Zełenskiego, jeśli dojdzie do ich spotkania, Putin najwyraźniej uznał, że koszty bezpośrednich rozmów z Zełenskim przewyższają korzyści płynące z potencjalnego trójstronnego spotkania – choć możliwe, że liczy on na spotkanie w cztery oczy z Trumpem, który przebywa w regionie w ramach podróży po Bliskim Wschodzie.
Rozmowy stambulskie 2.0
Zamiast udać się do Turcji, Putin wysłał delegację o niskim statusie: nie znalazł się w niej minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow ani główny doradca Kremla ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow. W jej skład weszło co najmniej dwóch członków zespołu, który prowadził ostatnie bezpośrednie rozmowy pokojowe z Ukrainą – jeszcze wiosną 2022 roku, na Białorusi, a potem w Turcji. Zakończyły się one fiaskiem po dwóch miesiącach.
Kiedy Putin wezwał do bezpośrednich rozmów w oświadczeniu wydanym w nocy z 10 na 11 maja, przedstawił je jako wznowienie negocjacji z 2022 r., które częściowo odbyły się w Stambule. Wysyłając tych samych delegatów, Putin dał jasny sygnał: niezależnie od tego, czy jest to realistyczne, czy nie, Rosja nie zrezygnowała z zamiaru przekształcenia Ukrainy w kraj o słabej armii, ograniczonej suwerenności i niewielkich lub żadnych gwarancjach bezpieczeństwa ze strony Zachodu. W rozmowach z 2022 r. Rosja domagała się neutralizacji i demilitaryzacji Ukrainy.
Rosja chce rzucić na kolana Ukrainę
W składzie rosyjskiej delegacji w Stambule znalazł się też szef wywiadu wojskowego GRU, objęty sankcjami europejskimi. Choć w rozmowach w 2022 r. nie uczestniczyli żadni ważniejsi oficerowie wywiadu. To kolejny dowód na to, że Putin traktuje rozmowy w Stambule jako kolejny ruch mający na celu jedynie odwlekanie ważnych decyzji i przeciąganie rozmów.
Delegacja ma również konkretne przesłanie. Jak powiedział Putin, będzie on nalegał na te same warunki, co trzy lata temu w Stambule, w tym te nie do przyjęcia dla Ukrainy – na przykład ograniczenie liczebności armii. Nic dziwnego, że Zełenski, komentując skład rosyjskiej delegacji po przybyciu 15 maja do Ankary na rozmowy z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, powiedział, że „wszystko wygląda na fikcję”.
Ryzykowna gra Putina
Odrzucając wyzwanie Zełenskiego, Putin „wywinął się z trudnej sytuacji dyplomatycznej, w którą sam się wpędził, i ogólnie rzecz biorąc, będzie nadal kłamał i walczył w wojnie z Ukrainą” – napisał na Telegramie rosyjski komentator polityczny Iwan Prieobrażenski.
Podejmując takie decyzje, Putin gra jednak bardzo ryzykownie. Zakładał dotychczas, że Donald Trump, nie chcąc eskalować konfliktu, będzie nadal tolerował zniewagi i brutalne zachowanie Putina wobec Ukrainy. Jednak zbojkotowanie rozmów w Turcji może zostać odebrane przez Trumpa i innych członków jego administracji jako celowa zniewaga. Może to ostatecznie zmusić Trumpa do podjęcia działań przeciwko Rosjanom. Mogą one obejmować dodatkowe sankcje, a potencjalnie także zwiększenie ilości broni, którą Trump zezwoli sprzedać Ukrainie.
Przed ogłoszeniem przez Putina składu delegacji na rozmowy w Stambule ukraińscy urzędnicy i europejscy zwolennicy Kijowa stwierdzili, że jeśli Putin nie pojawi się na rozmowach, będzie to oznaczało, że nie jest poważnie nastawiony do poszukiwania pokoju. Szefowa dyplomacji Unii Europejskiej, Kaja Kallas, powiedziała 13 maja, że Putin nie „odważy się” pojawić na spotkaniu, ponieważ „Rosja wyraźnie gra na zwłokę, próbując zyskać na czasie... Nie sądzę, aby oni (Rosja) byli zainteresowani pokojem”.
Trump znów cieplej o Putinie
Mimo to Putin może mieć nadzieję, że Trump ostatecznie obarczy Ukrainę winą, jeśli w tym tygodniu nie nastąpi przełom w rozmowach pokojowych. Pewne sygnały, że bojkot Stambułu mu nie zaszkodził, popłynęły z Zatoki Perskiej. Prezydent USA Donald Trump oświadczył, że w pokojowych rozmowach dotyczących Ukrainy nie nastąpi przełom, dopóki on i prezydent Rosji Władimir Putin nie spotkają się. - Nic się nie wydarzy, dopóki nie spotkamy się z Putinem – powiedział Trump dziennikarzom na pokładzie Air Force One przed lądowaniem w Abu Zabi, w drodze z Kataru do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Trump dodał, że nie jest rozczarowany tym, że w składzie rosyjskiej delegacji, która przybyła do Turcji na rozmowy z Ukrainą, nie znalazł się Putin, pisze CNN. Zaznaczył, że nie wie nic o składzie rosyjskiej delegacji.
W Stambule stanowisko Kijowa ma więc na celu okazanie dobrej woli wobec Waszyngtonu, aby zapobiec pogłębieniu się konfliktu z Trumpem, jednocześnie pokazując absurdalny maksymalizm stanowiska negocjacyjnego Rosji i zyskując czas dla Europejczyków na uzgodnienie wspólnego stanowiska w sprawie sił pokojowych.
źr. Meduza.io, RFE/RL