Jedynie w zeszły piątek na dolinę spadło około 40 mm deszczu (około 40 litrów na metr kwadratowy), co stanowi około 75 proc. średniej rocznej sumy opadów w tym rejonie. Ulewa sprawiła, że drogi dojazdowe stały się nieprzejezdne, a setki odwiedzających i pracujących w dolinie osób zostały uwięzionych.
Zdaniem meteorologów było to wydarzenie, które zdarza się raz na tysiąc lat. Jego prawdopodobieństwo w danym wynosi zaledwie jedną dziesiątą procenta – uważa Daniel Berc z National Weather Service Las Vegas.
Jednak takie wydarzenia, do niedawna jeszcze niezwykle rzadkie, stają się coraz częstsze – przestrzegają naukowcy. Ekstremalne warunki pogodowe, napędzane globalnym ociepleniem, stają się coraz częstsze na amerykańskim zachodzie, który jednocześnie nawiedziła klęska suszy.
Opisywany jako „kraina skrajności”, pustynny basen jest najsuchszym miejscem w Ameryce Północnej i znany jest z temperatur, które wzrosły wyżej niż w jakimkolwiek innym miejscu na Ziemi.
Chociaż burza nie pobiła rekordu wszechczasów w Dolinie Śmierci pod względem dziennych opadów, pobiła rekordy dla tej pory roku, ponieważ w sierpniu zwykle spada tam zaledwie 2 mm deszczu
- Jest to miejsce, w którym możemy zobaczyć zmiany klimatyczne w akcji, tak jak to przewidują modele, z coraz częstszymi i bardziej intensywnymi burzami – powiedział Mike Reynolds, nadinspektor Narodowego Parku Doliny Śmierci. - Tysiącletnia powódź jest kolejnym tego przykładem – dodał.
Źródło: The Guardian
