Każdy polski policjant na służbie nosi broń, ale strzela niewielu * Przed decyzją o oddaniu strzału funkcjonariusz musi mieć 100-procentową pewność, że właściwie ocenił zagrożenie - mówi jeden z instruktorów komendy wojewódzkiej.
W statystykach, którymi dysponuje Komenda Główna Policji, trudno byłoby znaleźć potwierdzenie, iż policjanci dziś częściej sięgają po broń służbową niż np. 20 lat temu. Patrząc tylko na suche liczby, zobaczymy, że nie obowiązuje tu żadna prawidłowość. W 1993 r. strzelano 168 razy, a potem, przez 11 lat coraz rzadziej. Rekordowo niski był 1998 r., gdy odnotowano tylko 74 przypadki użycia broni. 6 lat później nagle liczba strzelanin wzrosła drastycznie. W 2005 r. było ich 228, a w 2010 r. - 224. Obydwa te rekordy nie zostały pobite.
W ostatnich latach statystyka użycia broni służbowej przez policję znowu spadła i jest nawet niższa niż na początku lat 90. W 2014 r. pociągano za spust w ok. 130 różnych sytuacjach. W większości przybyły to strzały ostrzegawcze albo w kierunku przeszkody, zwierzęcia lub samochodu. Tylko w 25 zdarzeniach celem był człowiek. Mimo to policjanci nie ukrywają, że coraz częściej mają do czynienia z agresywnym zachowaniem ludzi, wobec których podejmują interwencje. - Zuchwałość przestępców jest większa niż kiedyś i sytuacji, w których można sięgnąć po broń pojawia się coraz więcej - przyznają.
- Ludzie, wobec których podejmujemy interwencje coraz częściej zachowują się tak, jakby nie mieli nic do stracenia - mówi starszy aspirant Szymon Banaszewski. Jest dowódcą plutonu oddziału prewencji. W policji od 14 lat. Dla policjantów z jego formacji chlebem powszednim są wezwania do awantur domowych, ulicznych bójek, włamań, samobójstw. Kilkanaście razy znajdował się w sytuacjach, gdy trzeba było wyciągnąć broń z kabury. Ani razu jednak nie strzelił.
- Na szczęście nigdy nie musiałem użyć broni, bo przeważnie na jej widok sprawcy kapitulują - podkreśla.
Szukają innych rozwiązań
Rok temu w centrum Bydgoszczy grasował mężczyzna z nożem. Towarzyszyły mu dwa amstafy bez kagańców.
- Jeśli mamy potwierdzone zagrożenie, to wchodzimy z bronią wyjętą z kabury. Nie musi być odbezpieczona ani przeładowana. Tak było w tym przypadku. Ale od samego początku mieliśmy w głowie, żeby wyrządzić jak najmniejszą krzywdę. Ten człowiek nie reagował na nic. Był okrzyk: „Policja”. Było polecenie odrzucenia noża. Zero współpracy. Jeden z nas trzymał tarczę, trzech pozostałych miało broń wycelowaną w napastnika - opowiada Szymon Banaszewski. Ostatecznie obyło się bez strzelania. Nożownik oraz jego pieski zostali potraktowani gazem i to wystarczyło.
- Z wykorzystaniem broni mamy do czynienia, gdy strzelamy w kierunku zwierzęcia, pojazdu, przeszkody, w celu wezwania posiłków, ostrzegawczo. Zawsze jednak, kiedy celem jest człowiek, mówimy o użyciu - wyjaśnia nadkomisarz Piotr Poraziński z Wydziału Prewencji, kierujący sekcją organizacji służby. W ciągu 26 lat pracy w policji (kilkanaście lat w patrolach) nigdy nawet nie sięgnął po pistolet.
- To nie znaczy, że nie było sytuacji bezpośredniego zagrożenia. Zdarzyło się kilka razy, że ktoś szedł na mnie z siekierą czy z nożem. Ale zawsze człowiek pamiętał, że broń to ostateczność i szukał innych rozwiązań - mówi nadkomisarz Poraziński.
NOWY ROK 2017. HOROSKOP DLA WSZYSTKICH ZNAKÓW. HOROSKOP NA NOWY ROK 2017
Wolne dni w 2017 roku
KIEDY KSW 38 NA NARODOWYM? KSW 38 KTO WALCZY, CENY BILETÓW
UCHO PREZESA 4. ODCINEK KTO ODWIEDZIŁ PREZESA?