W poniedziałek Adrian Mierzejewski został wybrany najlepszym piłkarzem A - League w Australii. Jego zespół zakończył sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, a Polak co tydzień prezentował wysoką formę.
W lidze pomocnik zdobył 13 goli i zanotował 8 asyst, a w pucharze dorzucił jedno trafienie i dwa ostatnie podania. Mimo to selekcjoner Adam Nawałka wciąż nie zadzwonił do niego z powołaniem.
- Jego temat pojawił się w naszych analizach. Monitorowaliśmy go, jak wielu innych piłkarzy. Nie otrzymał powołania, bo mam inną koncepcję budowania drużyny - powiedział w marcu Nawałka.
- Nie zamykam jeszcze tematu, ale jeśli chodzi o mistrzostwa świata to trzeba sobie powiedzieć, że jego szanse są minimalne - dodał selekcjoner. - Nie zamykam jeszcze tematu, ale jeśli chodzi o MŚ, to trzeba sobie powiedzieć, że jego szanse są minimalne. No chyba, że inni będą mieli jakieś problemy zdrowotne - dodał.
Mierzejewski ostatni raz w kadrze wystąpił 15. listopada 2013. roku i był to jego jedyny występ pod skrzydłami obecnego selekcjonera. U Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika pomocnik rozegrał 40 spotkań, w których zdobył 3 bramki i miał 3 asysty. W kadrze przestał grać na dobre, gdy w 2014 roku wyjechał z Europy i zamienił Trabzonspor na Al Nasr Raid.
W 2011 roku turecki klub kupił Mierzejewskiego z Polonii Warszawa za rekordowe wówczas pieniądze. Polak kosztował Trabzonspor ponad 5 mln euro i miał być jedną z czołowych postaci w klubie. W tureckim zespole grało wtedy trzech innych Polaków - Arkadiusz Głowacki oraz Piotr i Paweł Brożek.
W Ekstraklasie Mierzejewski był motorem napędowym Wisły Płock, a później Polonii. Pomocnik został wybrany nawet Ligowcem Roku. Pierwsza oferta Trabzonsporu opiewała na 3 mln euro, a nie 5 mln euro, za które w końcu go sprzedano.
- Nie wierzyłem, że się uda sprzedać Adriana za taką kwotę i nawet założyłem się o to z prezesem Józefem Wojciechowskim - opowiadał Przeglądowi Sportowemu były trener pomocnika Jacek Zieliński.
- Zakład przegrałem, ale wspominam to z dużą sympatią. Ten transfer był majstersztykiem, a prezes wykazał się dużym zmysłem taktycznym i biznesowym - dodał trener.
Podczas pobytu w Turcji Mierzejewski rozegrał 115 meczów dla swojego klubu zdobywając 20 goli i 29 asyst. Wystąpił również w spotkaniach Ligi Mistrzów.
W 2014 roku Polak opuścił Trabzonspor na rzecz Al Nasr - klubu z Professional League, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Arabii Saudyjskiej. Według wielu źródeł Mierzejewski obrał ten kierunek w głównej ze względów finansowych. W nowym klubie miał ponoć zarabiać prawie milion euro rocznie.
- W Arabii Saudyjskiej byłem kochany nawet bardziej, niż w Turcji. Momentami przypominało to kult - wspominał piłkarz.
Z Al Nasr Mierzejewski dwukrotnie przegrywał w finale Pucharu Króla - raz po dogrywce, a raz po rzutach karnych. Później rozwiązał kontrakt z nieznanych do dziś powodów i Arabię Saudyjską i grę w Azjatyckiej Lidze Mistrzów zamienił na Emiraty Arabskie i klub Al - Sharjah, który bronił się przed spadkiem.
- O dziwo jest tu mniejszy przepych. Są może złote samochody, w których na przednim siedzeniu siedzą tygrysy, ale na co dzień ich nie widać. W Arabii spotkałem wielu miliarderów, członków rodziny królewskiej. Tu każdy jest anonimowy - opowiadał Polak.
W Emiratach Arabskich Mierzejewski długo nie pograł, bo zaledwie jeden sezon, w którym rozegrał 18 spotkań, strzelił 3 gole i zaliczył 6 asyst.
I tak były gwiazdor Polonii znalazł się w Australii, gdzie podbił kraj kangurów. W głosowaniu na zawodnika sezonu Polak wyprzedził o jeden głos rywala, ale według tamtejszych ekspertów był murowanym kandydatem do tej nagrody.
- Nikt w Australii nie jest tym zdziwiony. Sam fakt, że wygrał ,o jeden głos jest dziwny, ale na przestrzeni całego sezonu był tylko jeden piłkarz, który zasłużył na tą nagrodę - podsumował były bramkarz reprezentacji Australii Mark Bosnich.
Mimo to Mierzejewski prawdopodobnie nie pojedzie na mundial. Nie można jednak powiedzieć, że miał nudną piłkarską karierę.