W KO w Bydgoszczy zdziwienie kandydaturą Czerskiej-Thomas z listy Trzeciej Drogi

Kiedy w niedzielę 4 marca na Placu Praw Kobiet Radosław Rataj z zarządu Polski 2050 ogłaszał kandydaturę Joanny Czerskiej-Thomas do urzędu prezydenta Bydgoszczy, z list Trzeciej Drogi, wśród radnych Koalicji Obywatelskiej zapanowało zdziwienie.

- To dość zaskakujące, że Asia, która przez wiele lat głosowała z nami ramię w ramię i będąc lojalną działaczką Koalicji Obywatelskiej wspierała prezydenta Bruskiego, w ostatniej chwili tak zdecydowała. Każdy ma jednak prawo do swojej drogi, a wyborcy do oceny takiej postawy - zaznacza Monika Matowska, rzeczniczka prasowa kampanii Rafała Bruskiego w wypowiedzi dla Radia PiK. - Z takiego obrotu spraw najbardziej cieszy się poseł PiS Łukasz Schreiber, który musiał bardzo kibicować pojawieniu się kolejnego kandydata po stronie demokratycznej.

Spekulacje na ten temat pojawiały się już od dwóch tygodni, ale - jak się okazuje - sprawa ma genezę dużo wcześniejszą.

- Pierwsze pytania dostałam już rok temu. Dla mnie jednak ważna jest lojalność. To było trudne, w końcu kiedy zdecydowałam się wejść do polityki, weszłam do Nowoczesnej. Porwała mnie tym, że działa na rzecz przedsiębiorców, jest opozycją do PO-PiS-u. Ta formuła niestety się skończyła. Chciałam już odejść z polityki. W listopadzie Radek [Radosław Rataj, Polska 2050, red.] odezwał się, umówiliśmy się na kawę - mówi Joanna Czerska-Thomas.

Rozmowa o konkretach miała miejsce właśnie jesienią. Radna, reprezentująca do niedawna Nowoczesną, nie od razu zdecydowała się na kandydowanie z listy Trzeciej Drogi. Zanim podjęła ostateczną decyzję, postanowiła sprawdzić, jaki byłby odbiór społeczny, bo jak sama zaznacza, nie lubi "zdawać się na przypadek".

- Chciałam się dowiedzieć, czy w ogóle kobieta w Bydgoszczy ma szansę zaistnieć na stanowisku prezydenta miasta. Zleciłam badania, wyszło, że 90 proc. pytanych jest na tak- mówi Joanna Czerska-Thomas. - Przypuszczałam, że większość będzie na tak, ale nie że aż tylu badanych odpowie w ten sposób.

Jak tłumaczy, jesienią próbowała doprowadzić jeszcze do dyskusji na temat kształtu listy wyborczych w KO. - O listach kandydatów rozmawiać chciałam w listopadzie. Niestety nie było na to przestrzeni u decydentów, więc podjęłam taką decyzję. A start w wyborach to potrzeba ludzi aktywnych w polityce. Ktoś jest aktywny, to jest zapraszany, by pracować na wynik całej listy. Tak było. Teraz chcę pracować na rzecz mieszkańców całej Bydgoszczy.

Jednocześnie dementuje informacje, jakoby próbowano ją zatrzymać przed odejściem do innego komitetu. Wbrew pogłoskom krążącym od pewnego czasu też, nikt "z ratusza" nie kontaktował się z nią rzekomo odradzając w ogóle start w wyborach. Nie sposób jednak nie zauważyć, że jej kandydatura wiele zmienia w wyborczej rozgrywce o fotel prezydenta miasta. Do tej pory pretendentów było tylko dwóch - urzędujący w ratuszu Rafał Bruski i były minister, poseł PiS-u Łukasz Schreiber.