Większość z nas rozglądając się po mieście widzi barierki, strome schody i mury. Traceur widzi co innego: to wymarzone przeszkody, na których może trenować salta, "vaulty", "swingi" i "rolle". Le parkour wymyślił w latach 90. XX wieku francuski żołnierz David Belle, a rozpropagował inny Francuz - Luc Besson, za sprawą filmów "Yamakasi" i "Taxi 2". Stąd też trafiły do Polski i do Mateusza Adamowa, który pięć lat temu w podkarpackim Jarosławiu założył grupę YClan. Teraz mieszka w Lublinie, który jest - jego zdaniem - fantastycznym miejscem dla le parkour. - Jest tu mnóstwo barierek, schodków, ciekawie ustawionych względem siebie murków - wylicza Adamów.
- W Lublinie ten sport może trenować ponad sto osób. Jest tu już kilka nieoficjalnych grup parkourowych, jednak ja założyłem pierwszą szkołę - tłumaczy Adamów, twierdząc, że na razie nie zarabia na tym fachu, ale ma na to nadzieję.
Póki co, on i jego koledzy zdobyli niemały rozgłos dzięki występom w "Mam talent" i programie telewizyjnym "Kawa czy herbata".
Kiedy rozmawialiśmy z Mateuszem, przygotowywał się właśnie do poprowadzenia w roli trenera pierwszych zajęć (z dziesięcioosobową grupą, która pewnie się jeszcze powiększy). Ćwiczyli w środę w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 42 przy ul. Rycerskiej, ale już wkrótce ruszą w miasto, szukając wyzwań, stawianych przez elementy architektury. - Jak lublinianie reagują na widok traceura skaczącego po barierkach ? - pytamy.
- Reakcji jest niewiele, tylko raz w Ogrodzie Saskim jakiś starszy pan krzyczał, kiedy skakaliśmy po drzewach.
- Że niszczycie, łobuzy, przyrodę?
- Nie, że fajne, wysportowane z nas chłopaki.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!