Zdaniem sądu prokuratorowi, Zbigniewowi Steblewiczowi nawet przy pomocy nagrań i biegłego magika, nie udało się ostatecznie dowieść, że oskarżony dokonał oszustwa (np. w ogóle zabierając kulkę i tym samym odbierając szansę na wygraną). Ofiarami Andrzeja L. miało być dwoje kuracjuszy, którzy podczas prowadzonej przez niego gry stracili łącznie ponad siedem tysięcy złotych. Sąd uznał, że skoro w grze w trzy kubki nie ma żadnych określonych reguł, Andrzej L. mógł narzucić swoje: wyciągając kulkę nawet już po prawidłowym wskazaniu przez gracza właściwego pudełka.
Co ciekawe, prokurator zebrał jednak gratulacje od sędziego i … obrońcy : za pomysłowość, nagłośnienie problemu i uwolnienie Kołobrzegu od gry w trzy kubki - nielegalnej, dwuznacznej moralniej, ale w tym konkretnym wypadku, jednak nie oszustwa. Andrzej L. na stałe mieszkaniec Śląska, zapowiedział, że już do Kołobrzegu nie wróci, ale z trzema kubkami nie zrywa. Prokuratura już zapowiada apelację.
To była sprawa jakiej jeszcze w tym sądzie nie było: w ramach eksperymentu procesowego naprzeciw siebie stanęli iluzjonista i oskarżony o oszustwo . Ten ostatni zaprosił profesjonalistę do gry. Krzysztof Markiewicz raz z nim przegrał. Więcej już wkrótce.
Popularne na gk24:
- Rusza budowa drogi ekspresowej S6
- Kierowca toyoty wjechał w budynek muzeum w Koszalinie
- Bobry nad rzeką Unieść [wideo]
- Pendolino być może od maja
- Tragedia we wsi Starnin. Jeden cios. Prosto w serce