Pod koniec dnia, w niedzielę 27 kwietnia, około 100 kardynałów zebrało się w rzymskiej Bazylice Santa Maria Maggiore, aby uczestniczyć w Nieszporach, modlić się przed ikoną Dziewicy Maryi (Salus Populi Romani), którą Franciszek tak kochał i oddać hołd przy grobie zmarłego papieża. Jednak wielu kardynałów nie wzięło udziału w tej mszy, która zresztą nie była obowiązkowa...

Wśród nieobecnych był kardynał Vincent Nichols - arcybiskup Westminsteru. Tego wieczoru, angielski duchowny wybrał... transmisję telewizyjną z meczu 34. kolejki Premier League. Z wypiekami na twarzy, siedząc przed ekranem w rzymskim Venerable English College, kibicował swojej drużynie - FC Liverpool, która wygrywając 5:1 z Tottenham Hotspur, klubem z północnego Londynu, zapewniła sobie dwudzieste w historii mistrzostwo kraju...
Dla "The Reds", był to tytuł od 1990 roku.

Kardynał Vincent Nichols, mimo że jest zwierzchnikiem wszystkich katolików w Anglii, od lat kibicuje właśnie ekipie z Anfield Road.
- To naprawdę wspaniałe dla Liverpoolu. Część mnie chciałaby tam być. Ostatni raz byłem na Anfield podczas ostatniego meczu Jürgena Kloppa pod koniec ubiegłego sezonu - cieszył się Vincent Nichols, przybywając z uśmiechem na twarzy na poranne spotkanie Kolegium Kardynalskie następnego dnia
Vincent Nichols urodził się w Crosby, niecałe 10 km na północ od miasta legendarnych Beatlesów. Święcenia kapłańskie przyjął 21 grudnia 1969 roku, jako kapłan archidiecezji Liverpoolu, w której spędził w sumie 14 lat.

W wieku 46 lat został najmłodszym biskupem katolickim na Wyspach Brytyjskich (1991).
Pasja kardynała Nicholsa do piłki nożnej jest sama w sobie pięknym hołdem dla papieża Franciszka, który sam był wielkim fanem futbolu i wiernym kibicem swojego rodzinnego klubu, San Lorenzo. Miłość do tej gry była zresztą częstym tematem rozmów między zmarłym papieżem a arcybiskupem Westminster.

Entuzjazm prymasa Anglii i Walii ma korzenie w jeszcze głębszym wymiarze duchowym, ponieważ w młodości, jego powołanie kapłańskie dojrzewało właśnie na trybunach stadionu Anfield.
W dokumencie opublikowanym w 2018 roku na stronie internetowej swojej diecezji, kardynał Nichols opowiada, jak pewnego dnia poczuł powołanie, któremu się oparł, idąc na stadion, aby obejrzeć grę swojego ukochanej drużyny.
- Pamiętam, jak stałem na trybunie The Kop (miejsce, gdzie gromadzą się najwierniejsi kibice klubu - przyp. red.) oglądając mecz piłkarski i pragnąc po prostu zatracić się w tym tłumie. Mówiłem do siebie: "Panie, czy mógłbyś o mnie zapomnieć, proszę, pozwól mi być takim, jak wszyscy inni kibice"...

Na czas głosowań, przed zamknięciem Kaplicy Sykstyńskiej, sprawdza się, czy w pomieszczeniu nie ma żadnych urządzeń podsłuchowych, a kardynałom odbiera się wszystkie urządzenia elektroniczne.
Kardynał Nichols wyraził obawę, że w trakcie konklawe zostanie mu skonfiskowany telefon komórkowy, co może skutkować utratą możliwości obejrzenia wyników meczów piłki nożnej, a w szczególności meczu jego ulubionego Liverpoolu...

- Jednym z moich dziecięcych wspomnień jest rok 1962, kiedy byłem na Anfield, kiedy Liverpool wywalczył awans do First Division. Ale to wskazuje, że piłka nożna może wykształcić dwie ważne cechy: lojalność i wierność - wspomina prymas Anglii i Walii
Przed laty, kardynał Nichols, podczas kibicowania na turnieju piłkarskim, zaprosił na mszę w miejscowym kościele, wieloletnich rywali z boiska, pomocników - Manchesteru United Roya Keane'a i Arsenalu Patricka Vieirę.

Mając pełną świadomość ich wzajemnej niechęci, przyznał, że odczuwał pewną obawę, gdy zbliżał się moment gestu znaku pokoju. Na szczęście, obie strony stanęły na wysokości zadania i powiedziały „niech pokój będzie z wami”.
W tej samej mszy miał jeszcze wziąć udział obrońca Liverpoolu - Jamie Carragher, ale się nie pojawił, sądząc, że to... żart.
