Jak poinformował PAP rzecznik placówki Paweł Bugira, do tej pory biopsja fuzyjna była wykonywana w przemyskim szpitalu w ramach warsztatów.
- Teraz wchodzi na stałe do wachlarza świadczeń placówki. Jest to możliwe dzięki odpowiednio przeszkolonemu personelowi oraz zakupowi specjalnego urządzenia do jej wykonywania - dodał.
Urządzenie to tego zabiegu kosztowało 700 tys. zł, jego zakup został dofinansowany przez urząd marszałkowski województwa podkarpackiego.
Jak przypomniał Bugira, biopsje fuzyjne pierwszy raz wykonano w szpitalu w Przemyślu we wrześniu 2020 r. "Wówczas odbywały się w znieczuleniu ogólnym na sali operacyjnej. Obecnie rozwój medycyny pozwala na wykonanie tego zabiegu w gabinecie zabiegowym z zastosowaniem znieczulenia miejscowego" – powiedział.
Standardowa biopsja prostaty odbywa się z wykorzystanie USG, jednak dokładność tej metody sięga ok. 40 proc., dlatego nazywana bywa "ślepą". Zupełnie inaczej jest w przypadku biopsji fuzyjnej. Swoją nazwę bierze ona z tego, że dochodzi do fuzji, czyli połączenia dwóch obrazów: USG i rezonansu magnetycznego.
Jak tłumaczy kierownik Oddziału Urologii z Pododdziałem Urologii Onkologicznej przemyskiego szpitala dr n med. Rafał Walczak, ten rodzaj biopsji jest bardziej precyzyjny oraz bezpieczniejszy dla pacjenta.
- Ponieważ biopsja odbywa się w czystym polu operacyjnym, a nie przezodbytniczo, jak w przypadku metody klasycznej. Biopsja fuzyjna daje możliwości na szybsze wykrycie choroby we wczesnej fazie, co zwiększa szanse na wyleczenie - podkreślił.
Rezonans magnetyczny umożliwia znalezienie nowotworu prostaty z czułością bliską 90 procent. Problem w tym, że w rezonansie trudno jest wykonać biopsję.
Jak zaznaczył dr n med. Andrzej Lewicki z Kliniki Urologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego – Szpital Orłowskiego w Warszawie, który prowadził warsztaty dla lekarzy przemyskiego szpitala, urządzenie, które zostało kupione, umożliwia nałożenie obrazu rezonansu magnetycznego na obraz USG.
- To wszystko sprawia, że jeżeli istnieje podejrzana zmiana, to ją sprawdzimy i znajdziemy nowotwór, a jeśli nie ma, to możemy z dużym prawdopodobieństwem wykluczyć istnienie nowotworu - dodał.
Źródło:
