Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu (przeniesiono tu sprawę z Wadowic, by uniknąć podejrzeń o stronniczość) od lutego ub.r. badała, czy burmistrz Wadowic, jako funkcjonariusz publiczny, przekroczył swoje uprawnienia, nakazując strażnikom miejskim, za zgodą sołtysów, usuwać siłą nieprzychylną mu mieszkankę z czterech wiejskich zebrań na terenie gminy.
Burmistrzowi groziło za to trzy lata więzienia, jednak teraz sprawę umorzono, uzasadniając ją tym, że nie stwierdzono podstaw do postawienia jakichkolwiek zarzutów.
Równocześnie jednak winę burmistrza w tej sprawie potwierdzono, stwierdzając „poważne uchybienia w działalności organu gminy”.
Miało ono polegać na niedopuszczeniu wadowickiej aktywistki Elżbiety Łaski do udziału w otwartym dla mieszkańców, zebraniu wiejskim. Jak wyjaśnia Tomasz Zając, prokurator prokuratory rejonowej w Oświęcimiu,, złamano w ten sposób statut gminy, który mówi jasno, że są to zebrania otwarte dla wszystkich. Prokuratura poinformowała o tym wojewodę małopolskiego Piota Cwika:
„Wnoszę o podanie środków, podjętych w celu zapobieżenia takim uchybieniom w przyszłości” - pisze prokurator Zając do wojewody.
Jedno z takich zebrań zostało zarejestrowane i trafiło do internetu. Na filmie widać, że podczas jednego z zebrań wiejskich w styczniu 2017 r. Mateusz Klinowski powiedział, że jeśli tylko zebrani na sali przegłosują taki wniosek, to rejestrowanie przez nią
tego zgromadzenia może być zakazane.
„Gdyby to ode mnie zależało to tej pani już by na tej sali nie było. Jeśli sołtys lub przewodniczący Rady Sołeckiej uznają, że panią należy wyprowadzić, to strażnicy miejscy biorą panią i wyprowadzają” - oznajmił chwilę później a próbującej tłumaczyć się Elżbiecie Łaski nakazał „siedzieć cicho”. Potem machnął ręką w stronę strażników, a ci ruszyli po kobietę. Tam było w jednym przypadku. W pozostałych trzech zebraniach w innych wsiach o wyprowadzeniu mieszkanki Wadowic, za aprobatą burmistrza, decydowali sołtysi, w jednym wypadku straż miejska otrzymała natomiast polecenie o niewpuszczaniu jej do środka.
- Złożyłam już zażalenie na umorzenie śledztwa. Skoro ktoś zawinił, to musi być osądzony - komentuje teraz Elżbieta Łaski.
- Zostałam ofiarą samosądu a nikt poza burmistrzem nie był władny wydawać poleceń strażnikom, by mnie brutalnie wyprowadzili. Podlegli mu sołtysi są przekonani, że postąpili właściwie, zgadzając się na wyrzucania mnie z publicznych zebrań - dodaje mieszkanka Wadowic.
Burmistrz Klinowski przyznaje, że jest tylko połowicznie zadowolony z decyzji prokuratury, bo jego zdaniem kobietę z zebrań wyeliminowano słusznie.
- Uchybień w tej sprawie nie było. Zebranie wsi Roków odbywało się w budynku urzędu miejskiego, który w niedzielę był zamknięty. Pani przyszła po rozpoczęciu zebrania i domagała się wejścia na teren urzędu, gdy budynek był już zamknięty.
- twierdzi. Dodaje, że co do pozostałych trzech zebrań, z których kobietę wyprowadzono siłą, prokurator nie stwierdził złamania prawa.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto