- Zachowują się jak zombie, odurzeni narkotykami, wspinają się po zwłokach kolegów, atakując nasze pozycje - mówił CNN jeden z ukraińskich obrońców Bachmutu.
Kreml zwiększył liczebność oddziałów Wagnera, dając przestępcom sześciomiesięczny kontrakt wojenny, obiecując wolność po zakończeniu służby, jeśli przeżyją.
Horda morderców i gangsterów
Horda zabójców, gwałcicieli, złodziei i gangsterów, która zasila armię Putina, po krótkim przeszkoleniu, rusza jak samobójczy taran, by przebić się przez pierwsze linie Ukrainy, zanim doświadczeni żołnierze podążą za nią.
Andrij: Chodzą po zwłokach swoich kolegów, depczą je, sprawiają wrażenie, jakby przed atakiem szprycowano ich narkotykami.
Dodaje, że ich karabiny AK-47 były tak gorące od strzelaniny, że musieli je ciągle zmieniać.
- Mój kolega, który walił do nich z karabinu maszynowego prawie oszalał, bo widział, jak padali, ale znów wstawali. Dopiero po jakimś czasie, gdy się wykrwawiali, już nie powstawali - opowiada.
Wagnerowski sposób prowadzenia wojny polega na wysłaniu pierwszej fali, składającej się głównie z surowych rekrutów prosto z więzień. Niewiele wiedzą o walce i są słabo wyposażeni.
- Sprawiają, że ich grupa pokonuje 30 metrów, a potem zaczynają okopywać się, aby utrzymać pozycję – mówi Andrij.
Następna grupa podąża za nimi, by zająć kolejne 30 metrów. W ten sposób, krok po kroku, próbują iść do przodu, w międzyczasie tracą wielu ludzi.
Doświadczeni żołnierze na finał
Dopiero gdy pierwsza fala jest wyczerpana lub odcięta, wysyłają bardziej doświadczonych bojowników, których celem jest zajęcie ukraińskich pozycji.
Andrij mówi, że stawienie czoła napaści było przerażającym i surrealistycznym doświadczeniem. Porównuje bitwę do sceny z filmu o zombie.
- Wspinają się po zwłokach swoich przyjaciół, nadeptują na nich – mówi.

lena