Polskatimes.pl jako pierwsza poinformowała, że wiceminister sportu zorganizuje konferencję prasową, na której odniesie się do stawianych mu przez media zarzutów.
Jak wynikało z naszych nieoficjalnych ustaleń, wiceminister sportu nie ogłosił decyzji o dymisji.
- Jak państwo doskonale wiecie mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku, atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość rządową. Przekroczono wszystkie możliwe granice, aby obalić rząd - stwierdził Mejza.
- Jakiś czas temu pojawiła się seria artykułów. Dziennikarze opublikowali je, nie czekając na moje odpowiedzi. Nie interesowała ich prawda, ich celem było urządzenie politycznego polowania. Zasada stalinowskich prokuratorów: dajcie mi człowieka a znajdzie się paragraf, jest ciągle żywa. To była próba zniszczenia cywilnej osoby - w tym przypadku mnie - stwierdził polityk.
Mejza: To zlecenie, aby mnie zniszczyć
- Cały ten atak medialny ma na celu zniszczenie mnie psychicznie, abym miał dość polityki i z niej zrezygnował. Jeśli zrezygnuję z bycia posłem, w moje miejsce wejdzie poseł opozycji i opozycja zyska większość. Dzisiaj opozycja chce dorżnąć Mejzę - podkreślał wiceminister sportu.
- Moja rodzina i przyjaciele są zastraszani, wręcz nękani, przez przedstawicieli mediów działających na zlecenie opozycji - dodawał.
- Będę bronił mojego dobrego imienia. Mam już napisanych kilkadziesiąt pozwów. Skala jest tak duża, że nie jesteśmy ich w stanie na bieżąco pisać. Ten atak na mnie pokazuje, że jest to zlecenie, aby mnie zniszczyć - tłumaczył.
"Nie dziwi państwa, że ci dziennikarze nie domagają się dymisji marszałka Grodzkiego?"
- Dlaczego poświęca się tyle czasu mi, atakując mnie medialnie, a nie poświęca się i nie wymaga dymisji od Tomasz Grodzkiego. W jego sprawie przesłuchano 180 osób i stwierdzono 14 zdarzeń korupcyjnych. Prokuratura nie może postawić mu zarzutów, bo opozycja, która tak ochoczo krytykuje mnie na podstawie pomówień, od ponad 250 dni blokuje głosowanie nad uchyleniem immunitetu - mówił Mejza.
Wiceminister sportu zaznaczył, że chciał "pomagać chorym ludziom w organizowaniu wyjazdów na terapie zagraniczne". - A tutaj, z tego co mówią świadkowie z imienia i nazwiska, mieliśmy do czynienia z uzależnianiem leczenia śmiertelnie chorych umierających ludzi od przyjmowania łapówek. Nie dziwi państwa, że ci dziennikarze nie domagają się dymisji marszałka Grodzkiego, a domagają się mojej dymisji? - pytał Mejza.
Medialne zarzuty
Portal wp.pl podał, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona. Portal twierdzi, że Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.
Wcześniej Wirtualna Polska podawała, że Mejza handlował maseczkami bez medycznych atestów.
Część polityków, także PiS, domaga się dymisji Mejzy.
