Spis treści

Tłumy wsparły Bolsonaro. Co się mu zarzuca?
Bolsonaro wraz z tłumem Brazylijczyków zebrali się na głównej alei w Sao Paulo. Podczas zgromadzenia były prezydent zaprzeczał, żeby kiedykolwiek chciał dokonać zamachu stanu. Stan nadzwyczajny, jaki wprowadził między przegranymi wyborami a faktycznym przekazaniem prezydentury, poparty kopią dekretu, który znaleziono w domu byłego ministra sprawiedliwości Andersona Torresa, nazwał zgodnym z Konstytucją.
Właśnie ze względu na kopię tego dokumentu, byłemu prezydentowi skonfiskowano paszport oraz oskarżono go o przygotowanie projektu dekretu unieważniającego wyniki głosowania, a także o nacisk na najwyższych dowódców wojskowych, aby poparli próbę zamachu stanu i wzięli udział w akcji uwięzienia sędziów Najwyższego Trybunału Federalnego.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!
Co stało się po wyborach w Brazylii?
Zwolennicy Bolsonaro tydzień po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich wtargnęli do Pałacu Prezydenckiego, do Najwyższego Trybunału Federalnego oraz do siedziby Kongresu. Domagali się dokonania przez wojsko zamachu stanu. Bolsonaro otrzymał sądowy zakaz kandydowania w wyborach do 2030 roku. Mimo zakazów i problemów z prawem cieszy się dużym poparciem.
Nie jest politycznym trupem, może rywalizować i być może uda mu się zapobiec niesprawiedliwości. Brazylia pogrąży się w chaosie, jeśli były prezydent zostanie aresztowany – sądzi Marco Feliciano z Partii Liberalnej.

Zdaniem Fabio Wajngarten, czyli rzecznika rodziny Jaira Bolsonaro, w demonstracji uczestniczyło aż 700 tys. osób, a wśród nich gubernatorzy trzech brazylijskich stanów.
Były prezydent pragnie zademonstrować w Sao Paulo poparcie polityczne, na jakie może liczyć, chce uczestniczyć w życiu politycznym, nawet jeśli zostanie aresztowany — cytuje Reuters "źródło zbliżone do Bolsonaro".
Źródło: