Wielki Piątek i Wielkanoc u ewangelików. Ks. Szymon Czembor: U nas inaczej rozkłada się akcenty...

Zbyszek Rybczyński (AIP)
Ks. Szymon Czembor
Ks. Szymon Czembor Fot. Zbyszek Rybczyński
- Kilkakrotnie próbowałem obejrzeć "Pasję", jednak nie dotrwałem dłużej niż do dziesiątej minuty - przyznaje ks. Szymon Czembor, proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Wieluniu.

Co jest charakterystyczne dla Świąt Wielkanocnych w kościele ewangelicko-augsburskim?
Na pewno znaczenie Wielkiego Piątku. Czasem w stosunku do nauki Marcina Lutra używa się terminu theologia crucis, czyli teologia krzyża. Znamienne, że w tych niemieckich landach, gdzie ewangelików jest najwięcej, Wielki Piątek zawsze jest dniem wolnym od pracy. Od wielu pokoleń bardzo mocno podkreślamy, że jesteśmy zbawieni przez ofiarę Jezusa Chrystusa na krzyżu Golgoty. Stąd wydarzenia Wielkiego Piątku i Wielkiej Nocy, bo jest to nierozerwalnie ze sobą powiązane, jest dla nas centralnym punktem w historii zbawienia, czy w ogóle historii świata. Podobnie jest w innych kościołach, ale u nas inaczej rozkłada się akcenty. Zdarzają się parafianie, którzy do kościoła wybierają się raz do roku i jest to właśnie Wielki Piątek. Mówimy o nich w cudzysłowie jako ewangelikach wielkopiątkowych.

Świąteczne zwyczaje?
Nie ma u nas zwyczajów typowych dla obrządku katolickiego, takich jak Droga Krzyżowa, czy budowanie Grobu Pańskiego. Na pewno istotną rzeczą jest nieco inna, rozbudowana liturgia, bardziej związana z wyznaniem grzechów. Jest specjalna część, w której powtarza się motyw: "Ludu mój, ludu mój, cóżeś mi uczynił...". Jeżeli mówimy o różnicach, to bardzo często bardziej są one związane z regionem, aniżeli z wyznaniem. Tak samo jest w przypadku świąt Bożego Narodzenia. Stąd inne są zwyczaje - zarówno wśród ewangelików, jak i katolików - na przykład na Śląsku Cieszyńskim, a inne w Wieluniu. Przy czym ważną sprawą jest, że w naszej praktyce nie ma święcenia pokarmów.

Wspomniał ksiądz o Drodze Krzyżowej, której nie praktykujecie, a która wśród wiernych wyznania rzymskokatolickiego jest bardzo istotnym rytuałem. Inscenizacje coraz mocniej są również obecne w przestrzeni publicznej.
Zdarzały się sytuacje w różnych miejscach Polski, gdzie do takich Dróg Krzyżowych byli zapraszani duchowni ewangeliccy. Jest to przyjmowane z różnymi odczuciami. Ja się co prawda na tym do końca nie znam, ale z tego, co się orientuję, to niektóre stacje nie mają odniesienia do Biblii. Chociażby scena z Weroniką. Dla nas jest to problematyczne. W kościele ewangelickim samo męczeństwo Jezusa jest traktowane z pewnym szacunkiem, natomiast nie rozwodzimy się nad poszczególnymi elementami tej męki. Oczywiście, w jakiejś mierze to rozważamy - z teologicznego, historycznego, czy medycznego punktu widzenia. Ale zawsze pamiętamy, że owo cierpienie nie ma sensu samo w sobie. Sens jest w tym, że poprzez cierpienie, mękę i śmierć Chrystusa człowiek może dostąpić zbawienia. Stąd wynikają różnego rodzaju kłopoty z recepcją przedstawień męczeństwa Jezusa. Przyznaję się bez bicia, że chyba czterokrotnie próbowałem obejrzeć "Pasję" w reżyserii Mela Gibsona i nie dotrwałem dłużej niż do 10 minuty.

Zbyt dosadne?
Problem rozbija się o to, do jakiego stopnia znaczenie ma fascynacja tym, a do jakiego stopnia uświadamiamy sobie, że Jezus niewymownie cierpiał, poświęcił swoje życie dlatego, że miał w tym swój cel. Złożył ofiarę z samego siebie na krzyżu, dzięki czemu człowiek może dostąpić zbawienia.

Jak ewangelicy ustosunkowują się do kwestii "wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia"?
No tak, profesor mniemanologii stosowanej wielokrotnie zgłębiał ten temat (śmiech). Myślę, że z teologicznego punktu widzenia kościoły chrześcijańskie są zgodne. O ile w odbiorze ludowym święta Bożego Narodzenia mogą wydawać się ważniejsze, o tyle teologicznie właściwie nie ma dyskusji, że Wielkanoc jest najważniejszym świętem. Zresztą nawet jeśli rozpatrywać tę kwestię z historycznego punktu widzenia, to pierwszymi świętami były Wielkanoc i Zesłanie Ducha Świętego, powiedzmy jeszcze Wniebowstąpienie. Też dość wcześnie pojawia się święto Epifanii, czyli Trzech Króli, jak to się dzisiaj popularnie mówi. Ale dopiero po dwóch, trzech wiekach z Epifanii usamodzielnia się święto Bożego Narodzenia. Także nie ulega wątpliwości, że właściwie od samego początku Wielkanoc jest najważniejszym świętem chrześcijańskim w roku. Co nie zmienia faktu, że w starożytnym Kościele toczył się wielki spór dotyczący terminu tych świąt. Jedni chcieli, żeby było ruchome, jak to jest przyjęte, a inni upierali się, żeby wyznaczyć konkretny dzień.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

panna ktoś
Tylu polskich katolików ogląda Pasję z nabożeństwem... tymczasem... twórca filmu to jednocześnie twórca alternatywnego kościoła katolickiego, nie uznanego przez Watykan i zamkniętego niedawno z hukiem przez władze za przekręty finansowe i przemoc seksualną wobec wyznawczyń. Święty Mel Gibson
Wróć na i.pl Portal i.pl