Tekst, który pokochały miliony, urzekał prostotą przekazu i lakoniczną formą. O takie dziennikarstwo walczyli wykładowcy rzemiosła informacyjnego, kształtujący umysły młodych adeptów sztuki reporterskiej i racząc ich popularnym zaleceniem:
- Pisz tak, by z dziury w drodze gminnej zrobić temat ogólnopolski!
„Gazecie Wrocławskiej” się to udało.
Skwerek, libacja, policja i komentarze
Zaczęło się nader interesująco:
- Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parków grupka mężczyzn pije alkohol
– kusił żądnego libacji alkoholowej czytelnika lead. Wszystko po to, by z brutalnością właściwą dla rzeczywistości poczęstować go dalszym ciągiem wydarzeń i puentą tak oczywistą, że aż niespodziewaną:
- Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma.
Czytelnicy oszaleli na punkcie perypetii grupy mężczyzn degustujących wysokoprocentowy trunek w przyjemnych okolicznościach wrocławskiej przyrody, o czym świadczą ich liczne komentarze pod tą niezwykłą relacją:
Mirosław Dragon: Żaden inny artykuł tak nie buja 13 lat po opublikowaniu. Żaden!
Popododo: Jakby się udało znaleźć tę grupkę mężczyzn to mamy już pół składu nowego sezonu Tańca z Gwiazdami.
Jan Pawulon: Czy są jakieś wieści w tej sprawie? Nowe poszlaki, informacje?
dmaciekd: 9 lat a sprawcy nadal na wolności :o
Gość: hahaha, co roku tutaj jestem :D
Kto stał za "Libacją na skwerku"?
Tego ciągle nie wiadomo. Redakcja "Gazety Wrocławskiej" przyznała, że nie udało jej się namierzyć bohaterów swojej publikacji. Nie udało się to także policji, która przyjechała na miejsce.
O sprawie nie zapominają jednak wierni czytelnicy, którzy ciągle mają nadzieję na rozwiązanie zagadki, jaką przed przed wrocławskimi stróżami prawa postawiło niefrasobliwe zgłoszenie. Od 13 lat co roku wielu z nich w sekcji komentarzy "Gazety Wrocławskiej" pyta o jakikolwiek zwrot w sprawie.
Jak dotychczas - bez rezultatu.
