Według włoskich mediów w Mediolanie mogło zebrać się łącznie około 30 tysięcy kibiców Interu. Wielu z nich nie miało maseczek, w tłumie świętującym m.in. przed słynną Katedrą Narodzin św. Marii (Duomo di Milano) niemożliwe było też zachowywanie dystansu społecznego.
Oburzenia z powodu spontanicznego zgromadzenia kibiców, które jednak można było przewidzieć, nie kryją włoscy wirusolodzy. Jak stwierdził na antenie telewizji Sky24 główny koordynator prac komitetu doradców włoskiego rządu ws. pandemii, fanom Interu "zabrakło poczucia odpowiedzialności".
- Radość z powodu zdobycia tytułu mistrzowskiego można zrozumieć, ale liczba ponad 121 tysięcy ofiar COVID-19 powinna była nas wszystkich czegoś nauczyć. Jeśli chcemy chcemy godnie szanować pamięć po zmarłych, powinniśmy unikać wszelkich publicznych zgromadzeń. - stwierdził Francesco Locatelli.
Fala krytyki spadła także na władze miasta, które nie zdołały zapobiec feście zorganizowanej przez fanów i doprowadziły kibiców do rozejścia się dopiero po rozpoczęciu godziny policyjnej, czyli ok. godziny 22.00.
We wtorek w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych, burmistrz Mediolanu oświadczył, że podobnej sytuacji nie udałoby się uniknąć w żadnych innym włoskim mieście.
- Zdaję sobie sprawę, że sceny, które oglądaliśmy w niedzielę mogły być bolesne, także dla rozzłoszczonych Mediolańczyków, w których głos staram się wsłuchiwać. - powiedział Giuseppe Sala cytowany przez Agencję ANSA. - Nie rozumiem jednak próby wykorzystywania tej sytuacji do rozgrywek politycznych. - dodał.
Sala odniósł się w ten sposób m.in. do słów lidera prawicowej Ligi Północnej i byłego ministra spraw wewnętrznych Włoch, pochodzącego z Mediolanu Matteo Salviniego, który publicznie oskarżył włodarzy miasta o niewpuszczenie części kibiców na mogący pomieścić ponad 80 tysięcy stadion San Siro przy jednoczesnym dopuszczeniu do ich zgromadzenia się na ulicach stolicy Lombardii.
Stadiony piłkarskie we Włoszech pozostają zamknięte. Jak przypominają media, jeden z meczów rozgrywanych w ubiegłym roku właśnie w Mediolanie znacznie przyczynił się do rozwoju pandemii na Półwyspie Apenińskim. 19 lutego w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów rozegrano tam spotkanie między Atalantą Bergamo i hiszpańską Valencią, które obserwowało na żywo prawie 46 tysięcy kibiców. W opinii włoskich ekspertów mecz okazał się być "bombą biologiczną".
Kibice Interu, który zapewnił sobie mistrzostwo kraju na cztery kolejki przed końcem sezonu, zapowiadają, że będą świętowali dalej. Klub ma do rozegrania jeszcze trzy mecze na własnym stadionie - w sobotę 8 maja z Sampdorią, 12 maja z AS Roma oraz ostatni z Udinese w niedzielę 23 maja.
