W 2020 roku Wojciechowi Bojanowskiemu rodził się zdrowy syn - Jan. Jednak dwa lata wcześniej on i jego żona doświadczyli straty nienarodzonego dziecka.
Bojanowski doświadczył utraty dziecka nienarodzonego
U pierworodnego syna dziennikarza lekarze zdiagnozowali zespół Edwardsa, który niesie ze sobą ryzyko wad licznych układów, małogłowia, rozszczepu wargi lub podniebienia i wielu innych, a także często prowadzi do poronienia. Dziecko zmarło jeszcze w trakcie ciąży. Tragedia wydarzyła się w czasie, kiedy dziennikarz TVN24 pracował nad jednym ze swoich najgłośniejszych reportaży zatytułowanym "Niech toną", za który później otrzymał statuetkę Grand Press.
- Byliśmy gotowi na to, by w domu urządzić szpital. By zmierzyć się z tym wszystkim, co się dzieje. Po kilkunastu dniach okazało się, że jego serduszko przestało bić (...) Później przechodziłem depresję, próbowałem montować ten materiał, ale płakałem nad klawiaturą. Nie do końca mi to wychodziło. Dobrzy ludzie u mnie w firmie bardzo mi pomogli, więc w końcu udało się to złożyć - opowiadał wówczas Bojanowski.
Bojanowski wspomina utratę dziecka
Teraz, przy okazji dnia Wszystkich Świętych, dziennikarz wrócił wspomnieniami do tamtego czasu.
"Chociaż nasz chłopiec nigdy nie krzyknął po raz pierwszy i nie było mu dane, żeby rozpłakać się przy porodzie, kochaliśmy go. Miałby dziś 4 lata" - napisał na swoim instagramowym profilu Wojciech Bojanowski, dołączając nagranie z cmentarza.
Na krótkim filmiku widać nagrobek dzieci utraconych.
mm
