Zakontraktowani żołnierze podpisywali umowę na 90 dni. Wynika to z charakteru działań, które Kreml nazywa "specjalną operacją militarną". Ci rosyjscy żołnierze, którzy rozpoczęli swój kontrakt w lutym - czyli są na Ukrainie od początku agresji - mogą legalnie wrócić do kraju.
SBU po raz kolejny przechwyciło rozmowy telefoniczne okupantów, z których wynika, że wielu kontraktowców nie ma zamiaru kontynuować swojej służby w rosyjskiej armii.
- Powiedzieli, że nie będzie zastępstw. Nikt nie chce nas zmienić, nikt nie chce tu przyjeżdżać. Myślę, że przesiedzę trzy miesiące później, piep**** to, będę musiał jakoś się wydostać... Poszukam czegoś w życiu cywilnym" - mówił jeden z kontraktowców przez telefon.
Drugi fragment rozmowy opublikowany w poście jest równie ciekawy.
- Niżsi klasą piszą do ciebie listy. Jeśli odejdziesz, kto tu zostanie? Obawiają się, że popsują sobie akta osobowe, ale to jeszcze nikogo nie powstrzymało - mówił bohater drugiego udostępnionego przez SBU fragmentu.
Z nagrań wynika, że morale wśród rosyjskich kontraktowców są niskie. O czym niejednokrotnie informowały wywiady Ukrainy i krajów ją wspierających.
Źródło: Telegram, SBU
