W ostatnich dniach wrocławianie szukają choćby najmniejszego jeziorka, by przyniosło im trochę ochłody. Pojawiła się jednak informacja, że stawy przy ul. Średzkiej zostały zanieczyszczone jadem trupim, który wodami gruntowymi z pobliskiego cmentarza dotarł do zbiorników. Trupi jad jest bardzo groźny dla człowieka. Są to bowiem płyny i gazy z rozkładającego się ciała, które zawierają silnie toksyczne substancje. Naraża nas to na ryzyko zachorowania oraz zatrucia.
Wojewódzka Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna nic o tej sprawie nie słyszała. Przede wszystkim zajmuje się ona monitoringiem kąpielisk, do których stawy nie należą. Nie badała więc wody z tych zbiorników. - Badając wodę, nie mamy takich norm jak trupi jad – wyjaśnia Magdalena Mieszkowska, rzecznik prasowy stacji. - W praktyce więc sprawdzamy skład wody pod kątem chemicznym i mikrobiologicznym, ale nie na zawartości trupiego jadu. Nie wiem nawet czy jest na Dolnym Śląsku laboratorium, które to robi - dodaje.
W przypadku podmywania cmentarzy to do zjawiska nie dochodzi, gdy zwłoki są chowane w prawidłowy sposób. - Tutaj mówimy najczęściej o sytuacji kryzysowej, którą jest powódź – mówi rzecznik Sanepidu. - Wówczas szczątki ludzkie, znajdujące się w różnym stanie rozkładu, są wyniesione na powierzchnię. Wtedy możemy mieć do czynienia z zagrożeniem substancjami, które potocznie nazywamy trupim jadem – dodaje.
Gdy mamy do czynienia z utonięciami na kąpieliskach, jest raczej niemożliwe, by woda w nich była skażona trupim jadem. - Toksyczne związki uwalniają się podczas rozkładu ciała – tłumaczy Magdalena Mieszkowska. - Tutaj zawsze musimy rozważyć czy utonięcie nastąpiło w wodzie płynącej czy stojącej. Ciało wyłowione dość szybko nie zdąży raczej skazić wody. Te niestety, które pozostaną w zbiorniku, są częściowo niwelowane przez ryby.
Stawy na ul. Średzkiej zarządzane są przez wrocławski oddział Polskiego Związku Wędkarstwa. - Pierwszy raz słyszę taką historię – powiedział Karol Napora, dyrektor PZW we Wrocławiu. - Nie stwierdziliśmy, żeby działo się tam coś niepokojącego – dodaje. Kontrola Polskiego Związku Wędkarstwa polega przede wszystkim na obserwacji ryb. - Monitorujemy czy są śnięcia ryb czy objawy deficytu tlenowego – informuje dyrektor. - Gdy zauważamy coś niepokojącego, prosimy o pomoc Inspekcję Ochrony Środowiska, która pobrane próbki wody bada w laboratorium. Ostatnio nie prosiliśmy o badania wody ze zbiorników przy ul. Średzkiej – dodaje.
Zgodnie z polskim prawem ostrzeżenia o zagrożeniu skażeniem muszą być ustawione albo przez odpowiednie służby albo przez zarządce. Jeśli nie są podpisane, jest to najprawdopodobniej tylko niesmaczny żart, jak w tym przypadku. Trupi jad jest dość popularnym bohaterem legend miejskich. Słynna historia o kobiecie, która po pocałunku z nieznajomym odkryła dziwne wypryski na skórze wokół ust. U dermatologa okazało się, że jest to reakcja na kontakt z trupim jadem.