W połowie sierpnia Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło listy wyborcze do Sejmu oraz Senatu. Jako kandydatów ubiegających się o mandat senatora w Poznaniu i powiecie poznańskim przedstawiono radnego miejskiego Przemysława Alexandrowicza oraz dyrektora Biblioteki Kórnickiej prof. Tomasza Jasińskiego.
Ten drugi kandydatem nie pozostał jednak zbyt długo, bowiem w ostatnim tygodniu sierpnia, podczas konferencji prasowej z udziałem minister Jadwigi Emilewicz i wojewody oraz szefa poznańskich struktur PiS w Poznaniu, Zbigniewa Hoffmana zapowiedziano, że o mandat w powiecie będzie ubiegał się Jarosław Pucek, były kandydat na prezydenta Poznania i były prezes Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych.
Jak wynika z naszych informacji, o jego starcie działacze PiS, w tym lokalni posłowie, dowiedzieli się dopiero w dzień poprzedzający prezentację J. Pucka. Wiele osób ze świata poznańskiej polityki nie kryło zaskoczenia decyzją byłego prezesa ZKZL, bowiem niejednokrotnie publicznie krytykował on partię rządzącą, stwierdzając m.in., że prezydent Andrzej Duda łamie konstytucję.
Część działaczy PiS negatywnie odnosi się do startu byłego prezesa ZKZL . Według nich J. Pucek ma otrzymać za to posadę wiceprezesa jednej ze spółek Skarbu Państwa. – Chodzi o H. Cegielskiego. To skandaliczne, że w ten sposób partia kupczy stanowiskami, tylko po to, by mieć kogoś na liście. Profesora Jasińskiego nikt nie próbował kupić, a Pucek pojawił się znikąd i dostał wszystko co chciał – mówi nam jeden z polityków PiS. Według naszego rozmówcy wysokie stanowisko dla J. Pucka zostało już uzgodnione z "górą" partyjną w Warszawie. – Nawet Tadeusz Dziuba, który nie znosi Pucka nie był w stanie tego zastopować – dodaje.
Sam zainteresowany otwarcie przyznaje, że o posadę wiceprezesa się stara. – I to już od lipca, kiedy w HCP ogłoszono konkurs na wiceprezesa do spraw operacyjnych. Nie ukrywam tego – mówi J. Pucek.
Zobacz też: Wybory parlamentarne 2019: Poseł Jacek Tomczak jednak startuje. Będzie "jedynką" w Koninie
I dodaje: Wtedy kandydatem PiS na senatora był prof. Jasiński, więc trudno mi cokolwiek zarzucić. To nie jest polityczny deal, ponieważ rozmowy z partią podjąłem pod koniec sierpnia. Gdyby ktoś chciał cokolwiek ukryć, postępowanie konkursowe można było rozpocząć po wyborach, w październiku, a tak się nie stało.
Kandydat PiS na senatora zastrzega, że pierwszego konkursu nie udało się rozstrzygnąć, dlatego wystartuje w kolejnym. – Nie widzę w tym nic zdrożnego, tym bardziej, że mój ojciec całe życie przepracował w Ceglorzu, więc znam spółkę bardzo dobrze – tłumaczy.
Sprawdź też:
