Tomasz Kaleta z Nowego Sącza wie, że palenie papierosów szkodzi, ale nie sądził, że aż takie skutki zdrowotne będzie miało palenie e-papierosa. Urządzenie, które kupił w sieciowym sklepie eSmoking World, zapaliło mu się w ręce i wybuchło. Skutki czuje do dziś. To poparzone opuszki palców i niedowład ręki. Żąda dużego odszkodowania od spółki Chic Group, właściciela marki. Nie przyjął proponowanych 30 tys. zł zadośćuczynienia.
- Gdyby wymieniono w nim baterię, pewnie dziś mógłbym spać spokojnie. A tak zostałem bez pracy i zdrowia - złości się 30-latek. Opowiada, że zakupiony w tym roku e-papieros, za ponad 300 zł, po dwóch miesiącach musiał oddać do reklamacji. - Nie był to mój pierwszy e-papieros w życiu, czułem, że nie działa sprawnie. Bateria dziwnie się nagrzewała - mówi.
Reklamacji nie uwzględniono. Spółka Chic Group odpowiedziała, że ekspertyza wykazała, że e-papieros jest sprawny. Pan Tomasz zaufał tej opinii i dalej palił. Zabrał e-papierosa do Anglii, gdzie dostał pracę. Wynajął tam mieszkanie, sprzedał auto. - Wydawało się, że wszystko w życiu zaczyna mi się układać. I nagle wybuch je rujnuje - dodaje.
12 sierpnia, po przebudzeniu, leżąc w łóżku, włączył telewizor i sięgnął po e-papierosa, który nagle się zapalił. Mężczyzna zerwał się gwałtownie, odrzucając urządzenie. Spadło na materac i podłogę, powodując wybuch. Z poparzonymi palcami Kaleta trafił do szpitala. - Skutki okazały się znacznie większe. W wyniku nagłego zerwania się, wyskoczył mi dysk, powodując szyjną przepuklinę. Odczuwałem ogromny ból, nie mogłem pracować, bo ręka jest bezwładna - mówi.
Stracił pracę z powodu długiej nieobecności. Wrócił do Polski. Zawiadomił Chic Group i zapowiedział walkę o odszkodowanie. Dotychczasowe straty szacuje na ponad 40 tys. zł.
- Spółka zaproponowała mi 30 tys., bez prawa do dalszych roszczeń. Wiele zainwestowałem w wyjazd do Anglii, a teraz muszę płacić za wizyty lekarskie, rehabilitację, która nie wiadomo ile potrwa - podkreśla.
Do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu złożył wniosek o zabezpieczenie kosztów leczenia. Jego prawnik przygotowuje pozew przeciw spółce o rozstrój zdrowia, naruszenie dóbr osobistych i odpowiedzialność z tytułu gwarancji i rękojmi.
- Nie możemy odpowiedzialnie stwierdzić, czy istnieje związek między nieprawidłowościami działania urządzenia zgłaszanymi w ramach reklamacji, a zdarzeniem, które miało miejsce kilka miesięcy później. Odpowiedź na pytanie, czy reklamacja została źle rozpoznana przez naszego pracownika, mogą dać badania uszkodzonego urządzenia - twierdzi Jerzy Jurczyński, rzecznik eSmokingWorld. Przekonuje, że spółka nie miała wcześniej takich zgłoszeń dotyczących produktu, jaki używał sądeczanin. W 2016 r. były zgłoszenia o podobnej awarii akumulatorów do e-papierosów marki Efest. - Po testach zidentyfikowaliśmy zagrożenie bezpieczeństwa i wycofaliśmy ten produkt z rynku, a klientom, którzy je nabyli, zaproponowaliśmy zwrot produktu - mówi Jurczyński.
Mówi, że spółka niezwłocznie skontaktowała się z Kaletą, gdy poinformował o zdarzeniu. Zgodziła się wypłacić odszkodowanie. - W całości rekompensowałoby ewentualną szkodę i zadośćuczynienie, choć przedmiotowa dokumentacja budziła nasze uzasadnione wątpliwości nie tylko co do wysokości żądanych kwot, ale także co do zasady - zauważa rzecznik eSmokingWorld.
Na wypłatę żądanych 100 tys. zł firma się nie zgodziła. Jeśli Kaleta nie zaakceptuje proponowanej przez nią kwoty, spółka zwróci się do ubezpieczyciela z wnioskiem o likwidację szkody. - Postępowanie to wyjaśni wszystkie techniczne okoliczności awarii. Jeśli niezależni eksperci uznają roszczenia klienta za zasadne, to niezwłocznie otrzyma stosowne odszkodowanie - twierdzi rzecznik. Kierowanie sprawy do mediów traktuje jako „nieformalne wywieranie presji na firmie w celu uzyskania zgody na wypłatę astronomicznie wysokiego odszkodowania”. - Należy przestrzec innych użytkowników przed firmą, która nie uwzględnia reklamacji wadliwych produktów - odpiera zarzuty Kaleta.