Przedsiębiorca odpowiada też za to, ze tor kartingowy powstał w warunkach samowoli budowlanej. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
- Oczywiście, że jest to ogromna tragedia i jest mi z tego powodu przykro - zapewniał przed sądem. - Ale nie zrobiłem nic złego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wypadek na torze gokartowym. Włosy dziewczyny wkręciły się w tylną oś pojazdu
Do zdarzenia doszło w lipcu minionego roku. 17-letnia Patrycja, wraz z krewnymi, pojechała do Augustowa, gdzie postanowiła skorzystać z toru kartingowego. Twierdzi, że zanim wsiadła do gokarta, prosiła właściciela obiektu o kask, ale odparł, że ten obowiązuje do 16. roku życia. Po kilku minutach jazdy Patrycji włosy wkręciły się w urządzenie i 17-latka została oskalpowana.
- Nie wiedziałem, że ma długie włosy, bo były z tyłu - mówił w sądzie właściciel toru. - Nie oglądam się za dziewczynami, żeby nie narażać się na zarzut, że jestem erotomanem.
ZOBACZ TEŻ: Włosy były dla niej całym światem. Na gokarcie została oskalpowana
W pewnym momencie włosy dziewczyny rozwiał wiatr i wtedy Grzegorz K. chciał zatrzymać pojazd i dać Patrycji gumkę. Nie zdążył, usłyszał krzyk. - Gdy poszkodowaną zabrało pogotowie wykręciłem zerwane włosy, wraz z płatami skóry z gokarta - wyjaśniał w sądzie. - Miałem nadzieję, że dojdzie do replantacji.
Dzisiaj wyjaśnienia składała też Patrycja. Ale na jej wniosek, a także prokurator, ta część rozprawy została utajniona. Matka poszkodowanej dziewczyny powiedziała nam, że liczy na sprawiedliwy wyrok i zmianę zarzutów. Oczekuje, że Grzegorz K. odpowie za umyślne spowodowanie ciężkich obrażeń ciała. - Powinien dbać o to, by do takich sytuacji nie dochodziło - tłumaczy.
Patrycja nosi perukę. Jej włosy nigdy już nie odrosną.
Zarzuty za wypadek na torze kartingowym w Augustowie