Jak uznał sąd, 24-letni kierowca lawety, Cezary Ł. nie dostosował prędkości do warunków jazdy. Gdy stracił panowanie nad kierownicą, nie wyhamował i uderzył w ambulans, a następnie przejechał po - leżącym na poboczu - rannym z pierwszego wypadku, łamiąc mu kręgosłup (mężczyzna do końca życia będzie inwalidą). Laweta uderzyła też w drugiego poszkodowanego, który doznał urazu nogi. Cezary Ł. usłyszał wyrok czterech lat więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów na pięć lat. Sąd Rejonowy w Białymstoku orzekł też nawiązki na rzecz pokrzywdzonych - 10 tys. zł i 1 tys. zł.
Zima zaatakowała w regionie. Zginęła kobieta
Do zdarzenia doszło na drodze z Białegostoku do Stanisławowa w grudniu 2014 r. Sędzia Marcin Kęska podkreślał, że w ustaleniu przebiegu wypadku posiłkował się opiniami biegłych z zakresu medycyny sądowej i badania wypadków drogowych. Dowodami były też zeznania osób, które zatrzymały się, by pomóc ofiarom.

Sąd w tym samym procesie skazał też kierowcę, który był sprawcą pierwszego wypadku. Pijany (miał 2 promile) 58-letni Jerzy S. przy wyprzedzaniu wypadł z jezdni i uderzył w drzewo. Następnie uciekł, zostawiając dwóch rannych pasażerów. Był już wiele razy karany za jazdę po pijanemu i łamanie zakazu. Teraz został skazany na sześć lat więzienia, a prawo jazdy straci na 10.
Żadnego z oskarżonych nie było na ogłoszeniu wyroków. Rodzina Cezarego Ł., który przyznał się tylko do kolizji z karetką, zapowiedziała apelację.
Magazyn Informacyjny 21.12.2017