Wypadek w Szaflarach. Jest raport komisji wypadków kolejowych

red.
Piotr Duraj Góral Info
Na jaw wychodzą kolejne szczegóły tragicznego wypadku na przejeździe kolejowym w Szaflarach, w którym zginęła 18-letnia dziewczyna zdająca egzamin na prawo jazdy. Prowadzone przez nią auto zderzyło się tam z pociągiem. Okazuje się, że lokomotywą kierowała osoba dopiero ucząca się fachu, a kursantka była mocno zestresowana w czasie egzaminu.

Chodzi o wypadek do jakiego doszło pod koniec sierpnia 2018 roku. Wówczas na przejeździe kolejowym na granicy Nowego Targu i Szaflar – tuż przy powstającej galerii handlowej Color Park – zatrzymał się samochód egzaminacyjny nauki jazdy. W osobowe suzuki wjechał pociąg osobowy. Kilka sekund przed zderzeniem z samochody zdołał uciec egzaminator, kursantka cały czas próbowała uruchomić pojazd. 18-latka z Chyżnego w wyniku poniesionych ran zmarła po przewiezieniu do szpitala.

Sprawę wypadku badała m.in. Państwowa Komisja Wypadków Kolejowych. I to z jej raportu płyną nowe informacje na temat wypadku.

Z raportu dowiadujemy się, że przyczyn wypadku było kilka. Za kierownicą samochodu siedziała niedoświadczona osoba, które zdawała egzamin na prawo jazdy. 18-latka zignorowała znak „Stop” i wjechała na skrzyżowanie. Tymczasem siedzący obok egzaminator nie zareagował na błąd dziewczyny i dopuścił do tego, by wjechała na tory. Tam jej samochód się zatrzymał. Dziewczyna nie była w stanie ruszyć. Widząc nadjeżdżający skład egzaminator wybiegł z samochodu – przy czym nie pomógł dziewczynie odpiąć pasów bezpieczeństwa, ani nawet nie wydał jej nakazu opuszczenia samochodu.

Komisja podaje, że pociąg w odległości 290 metrów zaczął wydawać sygnały dźwiękowe – gdy prowadzący pociąg zauważył, że auto zaczęło wjeżdżać na tory. Gdy samochód zatrzymał się na torach, człowiek z pociągu zaczął hamować skład, wykorzystując do tego tzw. zadajnik hamowania. Komisja uznała jednak, że kierujący składem w sytuacji, gdy istniało realne zagrożenie zderzenia, powinien użyć tzw. hamulca bezpieczeństwa maszynisty, który skróciłby drogę hamowania pociągu. Z raportu dowiadujemy się także, że nie zrobił tego także człowiek, który miał nadzorować kandydata na maszynistę.

Ostatecznie pociąg uderzył w samochód z prędkością nieco ponad 56 km/h. Przedni element pociągu wbił się w samochód uderzając 18-latkę w głowę. Pociąg pchał samochód przez 112 metrów zanim ostatecznie się zatrzymał.

W raporcie komisja ujawniła także fakt, że dziewczyna do egzaminu na prawo jazdy podchodziła po raz czwarty. Była bardzo mocno zestresowana, o czym powiedziała nawet egzaminatorowi. - Ale jestem zestresowana. Bardzo bije mi serce – mówiła w samochodzie 18-latka. Na to egzaminator odpowiedział jej: „To znaczy, że pani żyje”.

Sprawę wypadku prowadzi prokuratura w Nowym Targu. We wrześniu 2019 roku śledczy wysłali do sądu akt oskarżenia przeciw 62-letniemu egzaminatorowi. Zarzucili mu nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym oraz nieudzielenie pomocy kursantce. W styczniu 2020 roku Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał prokuratorom uzupełnić dowody w śledztwie.

- Wykonaliśmy większość zaleceń sądu. M.in. sprawdziliśmy jakie były straty pociągu po zderzeniu z autem, a także szukaliśmy pasażerów tego pociągu, którzy mogli ucierpieć w wyniku wypadku. Nie zgłosił się jednak do nas nikt – mówi Jan Ziemka, prokurator prowadzący sprawę wypadku.

Śledczy musieli także uzupełnić materiał dowodowy o opinie biegłego z zakresu kolejnictwa. - W ostatni piątek udało nam się takiego biegłego znaleźć. Rozmawiałem z nim. Spodziewam się, że jego opinię dostaniemy w połowie marca. Wówczas zdecydujemy, co dalej, czy podtrzymać zarzuty stawiane w akcie oskarżenia, czy nieco zmienić kwalifikację czynu – mówi prokurator.

Odnosząc się do raportu komisji i informacji o tym, że pociągiem prowadził kandydat na motorniczego, prokurator Ziemka zaznacza, że według niego to nie ma wielkiego znaczenia. - Porównam to do sytuacji, gdy ktoś wyprzedza na podwójnej ciągłej, czołowo zderza się z jadącym prawidłowo z naprzeciwka samochodem. A potem kierowca tego pierwszego samochodu twierdzi, że ten jadący prawidłowo mógł zwolnić, albo zatrzymać się, przez co nie doszłoby do wypadku – dodaje.

Prokurator liczy, że uda mu się wysłać do sądu akt oskarżenia wobec egzaminatora pod koniec marca lub na początku kwietnia.

Wypadek w Szaflarach. Pociąg osobowy zderzył się z samochode...

Wypadek w Szaflarach. Co pokazał eksperyment procesowy? [ZDJĘCIA]

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wypadek w Szaflarach. Jest raport komisji wypadków kolejowych - Gazeta Krakowska

Komentarze 11

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kolejarz

Szkolić przyszłych kierowców jak zachowywać się na przejazdach drogowo-kolejowych! Jak postępować gdy "utkniemy" między rogatkami!

T
Tomala1979

Totalna znieczulica. Nie wazne, ze na egzaminie, ale egzaminator widzac zdenerwowanie dziewczyny powinien jej wytlumaczyc jak ma sie zachowac na przejezdzie kolejowym. Nawet sw. p Janusz Kulig, ktory byl jednym z najlepszych kierowcow rajdowych, tak wlasnie zginal. Znajac polska biurokratyczna mentalnosc, egzaminator siedzial z kajetem na kolanach notujac bledy 18latki zeby przypadkiem nie zdala tego egzaminu. No to mu sie udalo!

G
Gość

Komisja nie ustaliła najważniejszego. Dlaczego auto stanęło. Patrząc na zdjęcia przejazdu jest niemal niemożliwe żeby stanęło samo. Najpewniej albo ona albo egzaminator wcisnęli hamulec.

P
Podziękujmy óstawodaffcom

"...nie pomógł dziewczynie odpiąć pasów bezpieczeństwa..." - gdyby nie bzdurny obowiązek zapinania pasów bezpieczeństwa, gdyby nie była nimi skrępowana i mogła natychmiast wyskoczyć z samochodu - być może jeszcze by żyła teraz.

Zwłaszcza w mieście, gdzie z reguły jeździ się z niskimi prędkościami - a wręcz najczęściej po prostu stoi w korkach - obowiązek ten jest nonsensowny.

F
F.K.

Zakaz przeprowadzania egzaminów w miejscach szczególnie niebezpiecznych!

1.Przejazdy kolejowe bez zapór.

2........

A poza tym egzaminy winno zdawać się w miastach wojewódzkich. Kraków nie jakieś tam Szaflary.

Ile tam rond ze światłami lub bez. skrzyżowań itp.

Później wyjeżdżają do miast i płacz. Nic nie potrafią.

G
Gość
9 lutego, 11:19, Gość:

Kluczowym jest pytanie dlaczego pojazd zgasł akurat na przejeździe kolejowym? Czy to nie jest dziwne?Moim zdaniem przejazd kolejowy był ulubionym miejscem egzaminatora na oblewanie egzaminowanych.Egzaminowana nie zatrzymał się przed przejazdem kolejowym i pewnie by przejechała ten przejazd,ale egzaminator wcisnął swój hamulec co spowodowało zatrzymanie i zgaśniecie silnika pojazdu.Egazminator chciał jej pokazać,że nie potrafi prowadzić poprawnie pojazdu w taki sposób,ale na nieszczęście jechał pociąg i tragedia gotowa. Egzaminator zdążył uciec ,a dziewczyna już nie. Policja ,prokuratura,sąd powinni dotrzeć do innych egzaminowanych przez tego instruktora aby ustalić czy nie było to jego ulubione miejsce na oblanie egzaminowanych.

Myślę,że nie jeden egzaminowany kursant został "oblany" na tym przejeździe kolejowym przez tego egzaminatora.

G
Gość
9 lutego, 9:22, stara baba:

Pod sąd należałoby oddać też cały "aparat" szkoleniowy i egzaminacyjny na prawo jazdy - oraz kierownictwo PKP i "decydentów" służb odpowiedzialne za stan przejazdów kolejowych w Polsce… Wszystkie wymienione przeze mnie "instytucje" mają swoje mentalne korzenie głęboko w czasach komuny, która jak powszechnie wiadomo nie szanowała (i dzisiaj również nie szanuje) ludzkiego życia. Mamy XXI wiek - czy ktoś widział tego rodzaju "przejazdy" kolejowe na zachodzie Europy? We Francji, w Niemczech? Czy naprawdę postawienie automatycznych szlabanów na każdym przekracza możliwości naszego Państwa? I czy umiejętność prowadzenia pojazdów nie może być warunkiem ukończenia każdej szkoły średniej? I czy musi się to wszystko wciąż odbywać na kretyńskich zasadach - zarówno sama "nauka" jak i egzaminy?

Myślę że masz babo 100% racji! Ani takich przejazdów, ani przejść dla pieszych przez dwupasmówki w miastach bez sygnalizacji świetlnej. Popaprany trzeci świat, gdzie wszystkiemu winien obywatel, decydenci niczemu.

G
Gość
9 lutego, 9:22, stara baba:

Pod sąd należałoby oddać też cały "aparat" szkoleniowy i egzaminacyjny na prawo jazdy - oraz kierownictwo PKP i "decydentów" służb odpowiedzialne za stan przejazdów kolejowych w Polsce… Wszystkie wymienione przeze mnie "instytucje" mają swoje mentalne korzenie głęboko w czasach komuny, która jak powszechnie wiadomo nie szanowała (i dzisiaj również nie szanuje) ludzkiego życia. Mamy XXI wiek - czy ktoś widział tego rodzaju "przejazdy" kolejowe na zachodzie Europy? We Francji, w Niemczech? Czy naprawdę postawienie automatycznych szlabanów na każdym przekracza możliwości naszego Państwa? I czy umiejętność prowadzenia pojazdów nie może być warunkiem ukończenia każdej szkoły średniej? I czy musi się to wszystko wciąż odbywać na kretyńskich zasadach - zarówno sama "nauka" jak i egzaminy?

Ja widziałem taki przejazd. Pod Wiedniem, w Austrii. Zdziwiłabyś się ile tam takich - i nie tylko tam. Egzaminator to łysy wuj i tyle, jak znaczna część egzaminatorów.

G
Gość

Kluczowym jest pytanie dlaczego pojazd zgasł akurat na przejeździe kolejowym? Czy to nie jest dziwne?Moim zdaniem przejazd kolejowy był ulubionym miejscem egzaminatora na oblewanie egzaminowanych.Egzaminowana nie zatrzymał się przed przejazdem kolejowym i pewnie by przejechała ten przejazd,ale egzaminator wcisnął swój hamulec co spowodowało zatrzymanie i zgaśniecie silnika pojazdu.Egazminator chciał jej pokazać,że nie potrafi prowadzić poprawnie pojazdu w taki sposób,ale na nieszczęście jechał pociąg i tragedia gotowa. Egzaminator zdążył uciec ,a dziewczyna już nie. Policja ,prokuratura,sąd powinni dotrzeć do innych egzaminowanych przez tego instruktora aby ustalić czy nie było to jego ulubione miejsce na oblanie egzaminowanych.

m
milewski

jak zwykle-sąd odwraca kota ogonem.instruktor samochodowy zachował sie jak ostatni dureń bez wyobrażni.druga sprawa to brak zapór kolejowych

s
stara baba

Pod sąd należałoby oddać też cały "aparat" szkoleniowy i egzaminacyjny na prawo jazdy - oraz kierownictwo PKP i "decydentów" służb odpowiedzialne za stan przejazdów kolejowych w Polsce… Wszystkie wymienione przeze mnie "instytucje" mają swoje mentalne korzenie głęboko w czasach komuny, która jak powszechnie wiadomo nie szanowała (i dzisiaj również nie szanuje) ludzkiego życia. Mamy XXI wiek - czy ktoś widział tego rodzaju "przejazdy" kolejowe na zachodzie Europy? We Francji, w Niemczech? Czy naprawdę postawienie automatycznych szlabanów na każdym przekracza możliwości naszego Państwa? I czy umiejętność prowadzenia pojazdów nie może być warunkiem ukończenia każdej szkoły średniej? I czy musi się to wszystko wciąż odbywać na kretyńskich zasadach - zarówno sama "nauka" jak i egzaminy?

Wróć na i.pl Portal i.pl