Wypalony pracownik to nie jest pracownik leniwy [ROZMOWA]

Agnieszka Kamińska
Wypalony pracownik nie jest złym pracownikiem - twierdzi dr Beata Mańkowska - ale wyczerpanym psychicznie.
Wypalony pracownik nie jest złym pracownikiem - twierdzi dr Beata Mańkowska - ale wyczerpanym psychicznie. 123rf
Najbardziej wstrząsającym przypadkiem, z którym zetknęłam się w swej praktyce zawodowej była kobieta, która tak bardzo cierpiała z powodu wypalenia zawodowego, że próbowała popełnić samobójstwo - mówi dr Beata Mańkowska, psycholog kliniczny, adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, badaczka zjawiska wypalenia zawodowego i autorka wielu publikacji w tym zakresie.

- Pewien dziennikarz powiedział mi, że uwielbia swoją pracę. Ten zawód to jego pasja, bez niej nie wyobraża sobie życia, ale od jakiegoś czasu - jak stwierdził - czuje się bezwładny zawodowo. Nie może pracować, chociaż chciałby. Nie rozumie, co się stało i irytuje go ten stan. Czy tak objawia się wypalenie zawodowe?
- Obraz postępującego wypalenia jest podobny bez względu na zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód. Pierwszym etapem jest silne, dojmujące zmęczenie pracą. Wskutek odczuwanego przeciążenia pracownik broni się poprzez nadmierne dystansowanie od problemów, spraw i zobowiązań. Traci zainteresowanie innymi ludźmi np. klientami, pacjentami, uczniami czy współpracownikami. Izoluje się od nich. A wobec formułowanych wobec niego oczekiwań, reaguje rozdrażnieniem, cynizmem, a nawet agresją. Trwanie w stanie chronicznego stresu i brak reakcji na dotychczasowe niedomagania, prowadzą do krańcowego wyczerpania. W tej ostatniej fazie rozwijają się poważne choroby ciała, pogłębia się stan apatii, a nawet dojść może do depresji klinicznej - a więc stanu skrajnej apatii, niechęci do życia i jakiejkolwiek aktywności. Miałam kontakt z osobami, które doświadczyły tego najcięższego etapu wypalenia i wciąż pozostają pod stałą opieką psychiatryczną.

Wypalony pracownik nie jest złym pracownikiem - twierdzi dr Beata Mańkowska - ale wyczerpanym psychicznie.
Wypalony pracownik nie jest złym pracownikiem - twierdzi dr Beata Mańkowska - ale wyczerpanym psychicznie. arch. prywatne

- Co jakiś czas media publikują listy zawodów lub branż, w których pracownicy najczęściej cierpią z powodu wypalenia. Czy te zestawienia są wiarygodne?
- Dawniej uważano, że istnieją zawody podwyższonego ryzyka wypalenia zawodowego. Chodziło np. o profesje związane z pomaganiem innym. Ostatnia dekada badań zweryfikowała ten pogląd. To kontekst pracy, a więc jej warunki i organizacja, a nie typ czy rodzaj wykonywanej pracy - jak wcześniej uważano - decydują o rozwoju wypalenia. Szczególnie groźne są stresory psychospołeczne, a więc m.in. klimat miejsca pracy, sposoby zarządzania podwładnymi, komunikacja, wsparcie oferowane pracownikom. Wypalenie może dotknąć każdą osobę pracującą - dawne listy zawodów ryzyka są dziś nieaktualne.

- Kto odpowiada za to, że pracownik czuje się wypalony zawodowo? Pracownik czy pracodawca?
- Jeden i drugi. Po stronie pracownika leży podejmowanie zadań zawodowych zgodnie z własnymi kompetencjami i kwalifikacjami, a także przyjmowanie takiej liczby zobowiązań, które nie będą dla niego nadmiernym obciążeniem fizycznym i psychicznym. Dziś to właśnie przeciążenie pracą należy do najgroźniejszych przyczyn wypalenia zawodowego. Na pracodawcy z kolei spoczywa obowiązek odpowiedniej organizacji pracy - w tym przydział zadań, które stwarzają podwładnym realne szanse na ich wykonanie. Najbardziej wstrząsającym przypadkiem, z którym zetknęłam się w swej praktyce zawodowej była kobieta, która tak bardzo cierpiała w powodu wypalenia, że próbowała popełnić samobójstwo. W ostatniej chwili uratował ją mąż. Po długotrwałym leczeniu wróciła do pracy. Niestety, nie doświadczyła tam wsparcia ani ze strony przełożonych, ani współpracowników. Niesprzyjający klimat spowodował kolejny nawrót objawów depresji oraz myśli samobójczych. Rozstała się z pracą zawodową, o której od zawsze marzyła. Nigdy już do niej nie wróciła. W tym miejscu nasuwają się pytania: czy ta kobieta była sama sobie winna tego, co ją spotkało? Czy pracodawca nie powinien ponosić współodpowiedzialności za ochronę zdrowia psychicznego swych podwładnych i oferować im stałych form profilaktyki?

- Oczywiście, powinien. Tyle tylko, że rzeczywistość w tym względzie w polskich firmach wygląda inaczej niż byśmy chcieli. Dla niektórych pracodawców wypalony pracownik to po prostu zły pracownik.
- Wypalony pracownik nie jest złym pracownikiem, ale wyczerpanym psychicznie i dlatego niezdolnym do pełnego wysiłku oraz efektywnej pracy. Takiemu człowiekowi należy pomóc, a nie traktować jako kogoś, kto jest niepotrzebny. Wypalenie zawodowe jest postępującym procesem utraty zdrowia. Według Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10, wypalenie zawodowe figuruje jako kategoria problemów związanych z trudnościami życiowymi i oznacza stan wyczerpania życiowego. Wymaga troski i leczenia. Niestety, polityka prowadzona przez wielu pracodawców polega na maksymalizacji zysków przy jednoczesnym ponoszeniu minimalnych kosztów zatrudnienia. Oczekuje się od podwładnych, by pracowali coraz szybciej i efektywniej w coraz krótszym czasie, co skutkuje silnym stresem. A ten długotrwale oddziałując, może powodować rozwój wypalenia zawodowego.

- Kiedyś usłyszałam na jakiejś konferencji od przedsiębiorcy, że nie ma żadnego wypalenia, że to wymysł rozkapryszonych i roszczeniowych pracowników. Ten pracodawca twierdził, że pracownicy i różnej maści trenerzy wymyślili sobie wypalenie zawodowe, żeby usprawiedliwić zwykłe lenistwo.
- Taka postawa pracodawcy świadczyć może o jego ignorancji i arogancji. By ustrzec się przed głoszeniem takich nieuprawnionych sądów, warto sięgnąć po fachową literaturę. Taki rodzaj dystansowania się od realnego i niezwykle groźnego zjawiska, jakim jest wypalenie zawodowe, może być objawem postępującego wypalenia u tegoż pracodawcy. Bo ten problem nie dotyka tylko podwładnych, ale też przełożonych. Podkreślam, wypalenie zawodowe nie ma nic wspólnego z lenistwem czy brakiem dobrej woli.

- Z raportu „Workforce View in Europe 2019” wynika, że 85 proc. aktywnych zawodowo Polaków odczuwa stres związany z pracą, który może doprowadzić do wypalenia. Pięćdziesiąt lat temu o wypaleniu się nie mówiło. Wtedy go nie było?
- To zjawisko jest przedmiotem badań naukowych od ponad 40 lat i wciąż poszukuje się jego złożonych mechanizmów. Wiadomo na pewno, że warunkiem podstawowym dla jego rozwoju jest długotrwały stres w miejscu pracy. Oczywiście, dziś trudno wyobrazić sobie bezstresowe życie zawodowe. Odkryto, że sama obecność stresu jeszcze nie decyduje o rozwoju wypalenia, lecz szczególnie ważne w tym względzie są sposoby radzenia sobie z codziennym stresem. Ktoś, kto sobie z nim nie radzi, może mieć problem z wypaleniem. To zjawisko jest dziś dużo bardziej powszechne niż kiedykolwiek wcześniej i potencjalnie może dotyczyć każdej osoby pracującej. Nie wolno tego lekceważyć.

- Czy ktoś może poczuć się wypalony, bo praca nie daje mu satysfakcji i tyle pieniędzy, ile by chciał?
- Istnieje wiele teorii wyjaśniających, dlaczego dochodzi do wypalenia. Stwierdzono, że w jego rozwoju zasadnicze znaczenie odgrywa brak dopasowania między pracą a pracownikiem - a więc pomiędzy m.in. jego możliwościami i oczekiwaniami a wymaganiami szefa, warunkami pracy i nagrodami otrzymywanymi za ponoszony wysiłek. Im większe dysproporcje pomiędzy tym, czego pragnie pracownik, a tym, co otrzymuje w pracy - tym dotkliwiej doświadcza frustracji i rozczarowania. Rozczarowanie z pewnością należy do objawów zaawansowanego stadium wypalenia.

- A osobowość? Czy może predysponować do wypalenia?
- Mamy badania, wśród nich i moje, potwierdzające związek pomiędzy określonymi cechami osobowości a skłonnością do wypalenia zawodowego. Z tym problemem borykają się osoby, które odczuwają wysoki poziom napięcia, lękliwość, są chwiejne emocjonalnie, zamknięte na innych i charakteryzuje ich niska życzliwość. Wiemy też, że osoby o cechach perfekcjonistycznych częściej cierpią na wypalenie zawodowe z uwagi na sztywność struktury osobowości i słabe zdolności adaptacji do zmieniających się warunków życia.

- Dlaczego w tej samej branży ktoś się wypala, a ktoś inny nie - przy założeniu, że obie osoby bardzo dużo pracują?
- Z pewnością ludzie różnią się dyspozycjami indywidualnymi, takimi jak odporność na stres, radzenie sobie w sytuacjach trudnych czy zapotrzebowanie na otrzymywanie wsparcia z zewnątrz. Taka wstępna znajomość siebie i własnych możliwości powinna służyć dokonywaniu realistycznych, adekwatnych wyborów ścieżki zawodowej. Z drugiej strony, wiele kompetencji nabywamy podczas praktyki zawodowej. Powinny temu sprzyjać rozwiązania oferowane przez pracodawcę np. cykliczne szkolenia z zakresu umiejętności interpersonalnych.

- W jaki sposób działać z wyprzedzeniem, aby nie doszło do wypalenia?
- Należy reagować na pierwsze symptomy przemęczenia. Zamiast kolejnej filiżanki kawy czy tabletki przeciwbólowej, powinniśmy zadbać o regularny odpoczynek od pracy. I to czynny, i bierny. W przypadku niedomagań somatycznych, które nasilają się lub wydłużają, koniecznie należy skonsultować się z lekarzem. Trzeba też dbać o rozwój zawodowy. Ktoś powie, że się nie szkoli, bo woli ten czas zachować dla siebie, ale w istocie brak korzystania z form doskonalenia zawodowego powoduje „rdzewienie”, rutynę, brak przyswajania nowych idei oraz opór wobec zmian, co w konsekwencji przysporzyć może więcej stresu, niż można było się spodziewać.

- Pojawiają się głosy, że niedługo lekarze będą mogli wydawać zwolnienia lekarskie właśnie na wypalenie zawodowe. Czy to dobry pomysł? I jak obecnie lekarze podchodzą do tego problemu?
- Zwolnienie lekarskie już teraz przysługuje pracownikom z tytułu przeżywania długotrwałego stresu w miejscu pracy i potrzeby wypoczynku. Lekarze coraz częściej wychodzą pracownikom naprzeciw. Rozumieją ścisły związek pomiędzy stresem a chorobami somatycznymi. W pełni to popieram. Taka praktyka ma zresztą uzasadnienie w zakwalifikowaniu wypalenia zawodowego jako jednostki chorobowej. Choćby tygodniowy wypoczynek od trudów pracy zalecany jest nawet jako forma przeciwdziałania dalszemu rozwojowi wypalenia w przypadku, gdy pracownik czuje, że się zawodowo wyczerpał. Nie należy obawiać się, że nasze zniknięcie na kilka dni z pracy spowoduje rozpad firmy. Po powrocie z takiego wypoczynku możemy odzyskać dawne siły i zaangażowanie. To się opłaci i pracownikowi, i firmie. Innym pomysłem może być zmiana stanowiska pracy w tej samej firmie. Ale musimy też mieć świadomość, że czasem jedynym sposobem ratującym zrujnowane zdrowie jest rozstanie się z pracą.

- Co z wypaleniem można zrobić, gdy ono już się pojawi, a nie stać nas na rzucenie pracy lub wzięcie bardzo długiego urlopu?
- Na początek, i bez tego się nie obejdzie, trzeba odpocząć. I z tym jest kłopot. Okazuje się, że wiele zapracowanych osób nie potrafi wypoczywać efektywnie i musi się tego nauczyć. Jeśli do regeneracji sił i zapału do pracy nie wystarczy wolny weekend ani nawet tydzień urlopu, warto problem skonsultować z lekarzem lub psychologiem. Bez względu na etap wypalenia zawodowego i towarzyszące mu symptomy, polecam wszystkim osobom aktywnym zawodowo zorganizowanie w gronie najbliższych współpracowników towarzysko-zawodowych grup wsparcia. Są one zalecane po to, by regularnie spotykać się i konsultować trudne sprawy związane z pracą. Korzyść z takich spotkań może być ogromna, choćby oddzielenie życia osobistego od zawodowego, możliwość rozładowania napięcia, ekspresji emocji, służenie wzajemną radą, życzliwością, wspólne poszukiwanie konstruktywnych rozwiązań. Alternatywą wobec takiej nieformalnej formy jest z pewnością superwizja. To regularne spotkania grupowe lub indywidualne z superwizorem, czyli doświadczonym psychologiem. Podczas spotkań dokonuje się analizy źródeł osobistych trudności w pracy. Mam długoletnie doświadczenie w prowadzeniu superwizji dla różnych grup zawodowych. Podczas jej praktykowania powtarzają się pewne wątki, które przedstawiają pracownicy. Są to trudne relacje z przełożonymi i współpracownikami oraz zła atmosfera w pracy. Superwizja własnej pracy zawodowej uznana została na całym świecie za jedną z najskuteczniejszych form profesjonalnego zapobiegania wypaleniu. Korzystanie z tej praktyki może podtrzymać zaangażowanie w pracę i zawodową satysfakcję na długie lata. Warto wprowadzić ją do firmy jako stałe narzędzie wsparcia pracowników. Trzeba też przyznać, że najkorzystniejsze jest stosowanie różnych strategii zaradczych, zwłaszcza nastawionych na aktywne rozwiązywanie problemów. Najmniej konstruktywne są strategie unikowe, gdyż powodują długotrwałą kumulację napięcia.

*dr Beata Mańkowska jest również psychoterapeutką psychodynamiczną, specjalistką w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi, badaczką zjawiska wypalenia zawodowego i autorką wielu publikacji w tym zakresie, w tym monografii "Wypalenie zawodowe. Źródła, mechanizmy, zapobieganie", jest też superwizorką środowisk zawodowych, należy do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej oraz amerykańskiego Society for Occupational Health Psychology. Niedługo, bo 28 lutego, pojawi się jej druga książka dla szerokiego grona odbiorcy pt. "Superwizja - Jak chronić się przed wypaleniem zawodowym i utratą zdrowia", wydawnictwa Wolters Kluwer.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wypalony pracownik to nie jest pracownik leniwy [ROZMOWA] - Plus Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl