Informacja, że polski Koń Roku nie żyje, dotarła do Polski w środę 9 maja po południu, poprzez Facebook.com i rubrykę Wokół Służewca, podstronę Torsluzewiec.pl. "Bardzo przykra wiadomość. Dał nam dużo wyścigowych emocji" - napisał w komentarzach poseł Michał Szczerba (PO), moszczący sobie fotel prezesa PKWK.
"Męczył się przez tydzień z przewlekłą kolką i ostatecznie padł na skręt jelit" - napisała na forum Finisz.pl znana internautka o pseudonimie Konstelacja, na podstawie informacji swego przyjaciela z toru w Moskwie. "Niemożliwe, żeby męczył się tydzień i padł na skręt jelit" - napisał znany internauta Passo, lekarz weterynarii.
W Polskim Klubie Wyścigów Konnych nikt w piątek 11 maja nie potrafił powiedzieć nic więcej. - My nawet nie wiemy, czy i kiedy został sprzedany. Właściciel nie dostarczył papierów - tłumaczyła Krystyna Karaszewska, prowadząca księgi stadne.
Intens urodził się w 2008 r. i wychował w stadninie Sko-rogoszcz, w zakolu Nysy Kłodzkiej. Hodowca Intensa Roman Piwko nie miał ochoty na rozmowę. - Otrzymałem informację, że nie żyje. Mam swoją teorię, co się stało - stwierdził.
Wieczorem, 11 maja, sensacja! Intens żyje - zapewniało nas polskie źródło, powołując się na swoją rozmowę po rosyjsku z właścicielami Intensa.
- Był na niego zamach na torze w Moskwie pod nieobecność trenera Kappuszewa. Intens został otruty. Koń został wywieziony ze stajni jako martwy. Faktycznie żył. Został odtruty i uratowany w jednej z klinik weterynaryjnych pod Moskwą.
Roman Piwko sprzedał konia za rekordowy milion złotych dwa dni po jego zwycięstwie w Wielkiej Warszawskiej w rekordowym czasie. Wcześniej Intens wygrał Derby i St. Leger na Służewcu.
Ukraińcy przyjechali z walizką pieniędzy i po kupnie nie wiedzieli, co z nim zrobić. Przenieśli ogiera do innej stajni na Służewcu. Tam stał przez dwa miesiące. Odnalazł się w marcu w internecie na Ukrainie w ośrodku treningowym pod Donieckiem.
Goodresttv dokumentuje sukcesy bogatych Ukraińców. Wypowiadali się właściciel Kostiatin Zgara, trener Magomet Kappuszew i menedżer Oleksandr Malinowskij. Kupowali go Zgara i Kappuszew. Czterolatek został wysłany w kwietniu na tor wyścigowy do Moskwy, z piaskową bieżnią, z zamiarem przygotowania do Nagrody Prezydenta FR, 7 lipca, z najwyższą nagrodą podczas rosyjskiego sezonu wyścigowego. Miał zadebiutować 13 maja.
- Nie widziałem tej klasy konia wyścigowego w Polsce, a moja pamięć siega 70 lat wstecz - mówił Władysław Byszewski (90 lat), hodowca i sportsman. Opinię zacytował nam trener Konia Roku, Krzysztof Ziemiański.
- Tej klasy polskie konie powinny być wykupywane z funduszu hodowlanego, którego nie ma. Wiem, że Roman Piwko sprzedałby go dla polskiej hodowli i za dwieście tysięcy złotych - powiedział trener Ziemiański.
Finał był jednak inny i smutny. Konstelacji napisała na forum Finisz.pl 14 maja:
"Dwa dni temu przyjechałam do Moskwy i już wiem wszystko na temat Intensa. Tak jak pisałam wcześniej, koń oczywiście padł, jednak przyczyna jego zgonu jest inna niż ta która podawałam wcześniej. Intens tydzień przed przyjazdem do Moskwy miewał lekkie kolki, które po paru godzinach ustępowały. Od razu po przyjezdzie na tor zaczął poważniej kolkować. Przez dwa dni był leczony przez miejscowego weterynarza. Ze względu na to, że jego stan sie pogarszał zabrali go do prywatnej kliniki. Tam przeszedł operację i okazało się, że jego jelita i żołądek są podziurawione (powyjadane) przez robaki, które nie dość że narobily spustoszenie w jego organizmie, to jeszcze poblokowaly jelita na tyle, że cały pokarm w nich zalegał. Wtedy weterynarz stwierdził, że koń ma tylko 3% szans na przeżycie. Jeszcze parę dni po zabiegu miał robione plukanie całego układu pokarmowego jednak nie udało się go wyratować. Padł we wtorek 1 maja, a nie jak pisałam wcześniej 7 maja" - zakończyła relację Konstelacja.
Czy Polski Klub Wyścigów Konnych może potwierdzić informacje o śmierci Intensa - w poniedziałek, 14 maja ponownie zapytaliśmy prezesa PKWK. - W związku z Pana zapytaniem informuję, że Polski Klub Wyścigów Konnych nie posiada żadnej oficjalnej wiedzy dotyczącej losów konia Intens - odpisał 15 maja Feliks Klimczak, prezes PKWK.
- Nie mam wiedzy na ten temat. Koń (og. Intens), o którego Pan pyta nie jest pod opieką Totalizatora Sportowego - odpisał 14 maja Przemysław Stasz, rzecznik TS, na podobne pytanie zadane 12 maja.
Informację o śmierci Intensa potwierdził nam we wtorek 15 maja dżokej Siergiej Wasiutow, Rosjanin jeżdżacy na stale od lat na Służewcu. Otrzymał on informację z Moskwy, że przyczyną padnięcia Intensa - jak stwierdził lekarz - były kłopoty z jelitem cienkim, które były pochodną tego, że w organizmie konia zagnieździły się robaki.
Wiktor Lubicz