Jeszcze zeznając przed prokuratorami Artur S. przyznał się do winy i dokładnie opisał przebieg zabójstwa. Co więcej, chciał sam poddać się karze dożywocia, ale z przyczyn formalnych to nie było możliwe. Jednak i tak resztę życia spędzi w więzieniu - tak orzekł we wtorek sąd w Lublinie.
To była jedna z głośniejszych spraw kryminalnych ostatnich miesięcy. 47-letni Artur S. pod koniec ubiegłego roku wyszedł z więzienia, gdzie siedział 15 lat za inne zabójstwo. Wynajął mieszkanie w zniszczonej kamienicy przy ul. 1 Maja w Lublinie. Chciał sobie chyba urządzić życie na nowo, a pomagał mu w tym wujek.
Jednak nic nie poszło zgodnie z planem.
47-latek w pobliskim barze poznał Angelikę K. 24-letnia kobieta, według akt śledczych uzależniona od narkotyków i alkoholu, szybko zgodziła się zamieszkać z nowym partnerem. Ale nie był to spokojny związek.
Ich sąsiedzi z kamienicy opowiadali Kurierowi, że para często się kłóciła. Podobnie zeznawali świadkowie przed sądem. - Wyzywali się od k..ew, szmat - mówili.
W styczniu doszło do kolejnej awantury. Kobieta chciała wyjść po narkotyki, a S. próbował ją powstrzymać. Doszło do szarpaniny i mężczyzna udusił Angelikę zaciskając na jej szyi kabel od żelazka . Ciało położył w kuchni na podłodze.
Kiedy zwłoki zaczęły przeszkadzać zabójcy, schował je w wersalce, którą posypał białym proszkiem. Sąsiedzi mówili potem Kurierowi, że był to proszek do prania.
Na zwłoki natknął się właściciel lokalu, który przyszedł po czynsz. Zaniepokoił go właśnie ten biały proszek i otworzył mebel. To on wezwał policję. Ciało było w takim stanie rozkładu, że z pobieżnych oględzin udało się tylko ocenić, że to kobieta. Czas zgonu musiała potwierdzić dokładna sekcja zwłok.
Dla mieszkańców kamienicy sprawa ta była szokiem. - Czasami powiedział cześć w sklepie. Odpowiadałem z grzeczności - mówił o Arturze S. jeden z sąsiadów.
Kiedy znaleziono zwłoki, Artura S. nikt już nie widział od kilku dni. Jednak policjantom dość szybko udało się go namierzyć. Został zatrzymany na ulicy. - Był zaskoczony. Nie stawiał oporu - informowali policjanci.
Przypomnijmy, że ofiarę pierwszego zabójstwa, za które został skazany Artur S., też ukrył w wersalce. Wówczas pomagał w zabiciu ojca swojej konkubiny.
Wtorkowy wyrok jest nieprawomocny.