Młodzi zdecydowanym krokiem przechodzą na peron nr 3. Siadają na chwilę na ławce, walizkę wsuwają pod siedzenie. Dyskretnie spoglądają na samotnego mężczyznę, który obserwuje ich z drugiego końca peronu. Ten lekkim skinieniem głowy potwierdza, że wszystko w porządku. Młodzi przechodzą na sąsiedni peron i po chwili odjeżdżają pociągiem, jadącym do Brzegu. Mężczyzna, upewniwszy się, że pasażerowie pociągu do Brzegu bezpiecznie odjechali, spokojnym krokiem udaje się w stronę podziemnego przejścia i opuszcza Hauptbahnhoff w Breslau. Za chwilę na peron 3 wjedzie pociąg z żołnierzami Wehrmachtu, wracającymi z frontu na urlop. Mężczyzna jest już na zewnątrz, gdy o godzinie 5.41 dworcem wstrząsa potężna eksplozja.
Zamach na Hauptbahnhof Breslau (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
Zamachu dokonała supertajna jednostka Armii Krajowej - Zagra-lin, pod dowództwem Bernarda Drzyzgi, zawodowego oficera. Drzyzga urodził się w 1911 r., w Nowych Reptach, w pobliżu Tarnowskich Gór. Jako człowiek pogranicza – świetnie władał językiem niemieckim. Brał udział w wojnie 1939 roku, jako porucznik dowodził kompanią przeciwpancerną. Likwidował niemieckich dywersantów. W walce z niemieckimi jednostkami pancernymi uzyskał 6 wyróżnień. Po kapitulacji jako jeniec trafił do obozu dla oficerów w Dobiegniewie. Trzykrotnie podejmował próbę ucieczki. Za trzecim - skutecznie. Razem z kilkoma kolegami przedarł się przez Puszczę Notecką. W maju 1942 roku dotarł do Warszawy i natychmiast nawiązał kontakt z podziemnymi strukturami oporu. Przyjął pseudonim „Jarosław”. Nie ograniczał się do walki z wrogiem – podjął studia na uniwersytecie podziemnym i uzyskał tytuł magistra filozofii. To byli ludzie z innego kruszcu niż my. Człowiek, który podejmował najbardziej ryzykowne akcje, w sytuacji krytycznej potrafi zabić Niemca gołymi rękami, w wolnym czasie studiował filozofię.
Uderzyć tak, żeby nie mogli się zemścić
W grudniu 1942 roku Drzyzga staje na czele komórki Zagra-lin – to elitarna, głęboko zakonspirowana niemal autonomiczna jednostka, która ma podejmować działania w kraju wroga. Dlaczego? Chodzi oczywiście o odwet, o zburzenie poczucie bezpieczeństwa na głębokim zapleczu frontu. O to, żeby Niemców dotknęły konsekwencje ich bestialstw. Ale jest jeszcze jeden niemiernie ważny aspekt. Akcje podziemia, zwłaszcza zbrojne, wywołują natychmiastowe brutalne represje Niemców. Z chwilą, gdy zamachy dokonywane są na terenie Niemiec, naziści są zdezorientowani – nie wiedzą na kim dokonać zemsty. Odział składa się z 18 osób. Najbliższym współpracownikiem Drzyzgi zostaje Józef Lewandowski, pseudonim „Jur”. Urodzony w Bydgoszczy, świetnie zna niemiecki, ponieważ urodził się w Berlinie ma niemieckie obywatelstwo, jest pracownikiem niemieckiej firmy budowanej. Jako mniej narażony na rewizje przewozi materiały wybuchowe, broń i wydawnictwa konspiracyjne. To właśnie on podłożył bombę na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Towarzyszyła mu żona Stefania. Akcja w Breslau to już trzeci zamach dokonany przez Zagra-lin. W lutym 1943 wybucha bomba na dworcu kolejki podziemnej w Berlinie. Ginie 36 osób, jest 78 rannych. Niemcy są zaskoczeni. Informują o 5 zabitych. Domyślają się, że zamachu dokonali Polacy. Zaskoczenie zmienia się we wściekłość, gdy w kwietniu wybucha bomba na berlińskim dworcu Friedrichstrasse. Straty – 14 zabitych, 60 rannych. Hitler rozkazuje Himmlerowi, by zajął się sprawą osobiście. Niemcy nie mają pojęcia kto stoi za zamachami – wyznaczają za każdego z członków tajemniczej organizacji 10 000 marek.
Hitler na celowniku
W kwietniu wybucha bomba w Breslau. W Rydze wrzucają granaty do lokalu odwiedzanego przez Niemców – ginie 100 żołnierzy. Planują zamach na Hitlera – przygotowani czekają w zasadzce na pociąg wiozący wodza III Rzeszy – niestety – ten w ostatniej chwili przed wejściem do pociągu zmienia plany. Kto wie, jak potoczyłaby się dalej wojna, gdyby zuchom z Zagra-Linu udało się zlikwidować przywódcę III Rzeszy?
Akcja w stylu Bonda
Drzyzga przez długi czas próbował zlikwidować konfidenta Gestapo. Zdrajca nosił nazwisko Drzewiecki. Cwany szpicel unikał pułapek i zamachów. Wreszcie Drzyzdze udało się podstępem zdobyć od rodziny jego adres w Lipsku. Odwiedził tę rodzinę w Warszawie, podając się za... agenta ubezpieczeniowego.
Poinformował krewniaków, że Drzewiecki będzie miał kłopoty, bo zalega ze składkami, ale można tego uniknąć, jeśli przedstawiciel ubezpieczalni się z nim spotka i całą sprawę załagodzi. To właśnie „Jur” pojechał do Lipska z Mirosławą Wiśniewską, łączniczką AK o wyjątkowej urodzie. Dziewczyna pozwoliła zachwyconemu Drzewieckiemu zaprosić się na dancing. Gdy szpicel wirował z „Mirką” na parkiecie, „Jur” wsypał mu do piwa cyjanek. Dziewczę wyszło „przypudrować nosek”, a Lewandowski odczekał, aż szpicel po wypiciu kufelka osunie się na podłogę. „Jur” i „Mirka” bezpiecznie wrócili do kraju.
Wielka wpadka
Żołnierze Zagra-Linu przeprowadzali ryzykowne akcje, ale zasad konspiracji przestrzegali z żelazną konsekwencją. 5 czerwca 1943 roku w kościele św. Aleksandra, na pl. Trzech Krzyży w Warszawie, odbywał się ślub jednego z członków Kedywi KG AK „Osa-Kosa”. Państwo młodzi, porucznik Mieczysław Uniejewski i Teofila Suchanek, siostra jednego z żołnierzy oddziału złamali wszelkie zasady konspiracji. Na uroczystość zaprosili oprócz rodzin także przyjaciół – towarzyszy broni. W trakcie ślubu do świątyni wtargnęło Gestapo. W ręce Niemców wpadło 89 uczestników ceremonii. Drzyzga, jako zawodowy konspirator, zabronił swym podwładnym udziału w uroczystości. Żaden z nich nie został aresztowany. I to jest najpiękniejsze w całej tej historii – nie zdołali ich rozgryźć ani Niemicy, ani sowieci. A bardzo chcieli. Tym niemniej oddział został rozwiązany.
Dwight „Nic Nie Mogę” Eisenhower
Drzyzga nadal działał w podziemiu – zostaje przeniesiony teren Łodzi. Po przejściu frontu niemiecko-rosyjskiego na rozkaz dowództwa tylko sobie znanym sposobem przenika na zachód. Składa raport generałowi Dwightowi Eisenhowerowi o sowieckich prześladowaniach żołnierzy podziemia antykomunistycznego w Polsce. Błaga o pomoc. Generał tylko rozkłada ręce – „bardzo nam przykro, ale nie możemy pomóc.”
Drzyzga wyjechał do Anglii i tam mieszkał do śmierci. Pracował jako kartograf, utrzymywał się też z lekcji języka niemieckiego. Ironia historii... Umarł w roku 1994. Ponoć przed śmiercią jeszcze raz odwiedził Wrocław. O jego akcji informuje dziś tablica na ścianie Dworca Głównego we Wrocławiu. Jak widać, zarządzający dworcem umieli się znaleźć. Dziwne natomiast, że polska kinematografia nie podjęła tego tematu. Czyżby Drzyzga był niewystarczająco barwną postacią? A może, jak na standardy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, jako bohater bez skazy, był zbyt mało „kontrowersyjny”?
- 130 lat temu urodziła się Edyta Stein. Niezwykła i fascynująca wrocławianka
- Tu we Wrocławiu handlowano białym złotem (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Most 45 metrów nad ulicą? (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Niemiecki szaber w Polsce (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Herb Wrocławia, a w tle afera na 200 koni (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Ostatnia polska msza w Breslau [ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY]
- Po Wrocławiu krasnale paradują w biały dzień (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Dzicy ludzie we Wrocławiu (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Wielkie szychy na wrocławskim ratuszu (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Dlaczego wielu drukarzy podziemia umarło na raka? (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Bramy do miasta przy Kuźniczej i Placu Solnym? (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Szaber po wrocławsku (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
