Za kilka dni minie 22. rocznica tego mordu. Przez 18 lat niewinnie przesiedział w więzieniu, w związku z tą sprawą, Tomasz Komenda.
Gdy we wrześniu zatrzymywano Norberta B., minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłaszał wielki sukces. - Jego zatrzymanie to efekt tytanicznej, benedyktyńskiej wręcz pracy prokuratorów. Zdecydowali się oni wytypować wszystkich mężczyzn, którzy mieszkali w Miłoszycach w czasie gdy doszło do zbrodni i skończyli wówczas 15 lat, przesłuchiwać ich oraz pobierać próbki porównawcze do badań genetycznych. Efekt tej żmudnej pracy doprowadził do kolejnego przełomu i zatrzymania nowego podejrzanego - mówił Ziobro na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Tymczasem nieoficjalnie wciąż docierają do nas wątpliwości czy prokuratura ma wystarczająco „mocne” dowody obciążające Norberta B. I to nie tylko ze strony obrony. Już przed trzema miesiącami, gdy został aresztowany, sąd zwrócił uwagę, że dowody wskazują głównie na gwałt. A to przestępstwo już się przedawniło. Dlatego prokuratura złożyła zażalenie na uzasadnienie tej decyzji. Ale Sąd Okręgowy nie uwzględnił go. Odrzucił też zażalenie obrony i pozostawił Norberta B. w areszcie.
Dziś sprawą zajął się sąd okręgowy. Uznał, że są podstawy, by Norbert B. pozostał w areszcie. Ocenił, że prokuratura ma poważne dowody wskazujące, że ten mężczyzna dopuścił się morderstwa. Kiedy trzy miesiące temu Norbert B. był aresztowany są ocenił, że wskazują one przede wszystkim na jego udział w gwałcie ofiary.
Dziś rzecznik Sądu Okręgowego sędzia Marek Poteralski powiedział dziennikarzom, że zdaniem sądu dowody oskarżenia w dostatecznym stopniu uprawdopodabniają zabójstwo. Co się zmieniło? Czy oskarżenie uzupełniło materiały śledztwa o jakieś nowe fakty? A może zmieniła się ocena ustaleń śledztwa, bo dokonywał ich inny sędzia? Tego nie wiemy. Obrona nie zgadza się z opinią prokuratury i sądu. Będzie zażalenie na dzisiejszą decyzję. Rozpatrzy je wrocławski Sąd Apelacyjny.
Pozostaje pytanie czy same wyniki badań genetycznych wystarczą na udowodnienie morderstwa? Prokuratura przypomina, że w tej sprawie zabójstwo polegało na pozostawieniu żywej, ale ciężko poranionej dziewczyny na mrozie. Tam wykrwawiła się i zamarzła. Norbert B. do winy się nie przyznaje.
Norbert B. jest strażakiem. Sylwestra 1996/97 spędzał na dyskotece w świetlicy Miłoszycach. Był tam ochroniarzem. W Nowy Rok około godz. 13 na posesji sąsiadującej z wiejską świetlicą znaleziono ciało 15-letniej Małgosi. Została brutalnie zgwałcona i zamarzła.
Dopiero w połowie 2017 roku śledczy zatrzymali Ireneusza M. pod zarzutem gwałtu i zabójstwa dziewczynki. Kilka miesięcy temu Sąd Najwyższy wznowił sprawę Tomasza Komendy, przed laty skazanego za to zabójstwo. I uniewinnił go.
Od początku wiadomo było, że uczestników tej zbrodni było więcej. Sąd po zatrzymaniu i aresztowaniu Ireneusza M. śledztwo trwa nadal. Badanie kodu genetycznego wskazał na Norberta B. jako możliwego uczestnika. Ale czy te ślady to wystarczające dowody na udział w morderstwie? W prokuraturze odpowiadają, że identyczne dowody obciążają Ireneusza M. A ten siedzi w areszcie w tej sprawie już od czerwca 2017 i sądy niejednokrotnie przedłużały ten areszt uznając dowody za wiarygodne i poważne.
Sprawa Tomasza Komendy. Zatrzymano nowego podejrzanego o zbr...