Rosyjscy żołnierze piechoty morskiej oskarżają swoich generałów o niekompetencję i traktowanie ich jak mięso armatnie, przez co 300 ludzi zostało zabitych lub rannych w ciągu czterech dni walk na wschodzie Ukrainy.
Marines ze 155. Brygady Marynarki Wojennej Rosji napisali list do swojego regionalnego gubernatora, Olega Kozhemiako, twierdząc, że stracili 300 żołnierzy w masakrze w Pawliwce. O śmierć kolegów oskarżają generałów Rustama Muradowa i Zuraba Achmedowa.
Zażądali, aby Władimir Putin został poinformowany o masakrze i powołał niezależną komisję wojskową.
Mięso zmieszane z ziemią i deskami
Prokremlowski reporter zwrócił uwagę na to, co się stało w Pawliwce, ponieważ uznał, że żołnierze piechoty morskiej stają się „mięsem zmieszanym z ziemią i deskami”.
"Po raz kolejny zostaliśmy posłani do ataku przez generałów [Rustama] Muradowa i [Zuraba] Achmedowa, aby Muradow mógł dostać premię i medal Bohatera Rosji. W wyniku „starannie zaplanowanego” ataku tych „wielkich dowódców” w ciągu czterech dni straciliśmy 300 osób. Straciliśmy też 50 proc. sprzętu wojskowego" - napisali żołnierze.
Zaapelowali przy tym do gubernatora: "Jak długo takie miernoty jak Muradow i Achmedow będą planować operacje i dostawać nagrody kosztem tylu istnień ludzkich?"
Co na to resort obrony Rosji? Twierdzenie, że jednostka piechoty morskiej poniosła „wysokie, bezsensowne straty w ludziach i sprzęcie” to kłamstwo. Wręcz przeciwnie, w ciągu 10 dni oddziały przesunęły się o 5 km na ukraińskie pozycje - podaje RIA. W oświadczeniu zaprzeczono, żeby dowódcy wykazali się niekompetencją.

lena