„Pomysł zebrania i opracowania napisów z pomieszczeń lubelskich aresztów zrodził się w 1999 roku. Bezpośrednim bodźcem do podjęcia takich badań była krótka wzmianka o istnieniu napisów pozostawionych przez więźniów w piwnicach budynku przy ulicy Krótkiej 42. Inicjatorem i kierownikiem prac był piszący te słowa” - tak o projekcie naukowym pt. „Napisy i znaki pozostawione przez osoby represjonowane w latach 1944-1956 w byłych pomieszczeniach więziennych na terenie miasta Lublina” pisał w jednym ze swoich artykułów dr Paweł Madejski, historyk z UMCS.
Zadania ocalenia pamięci o tej części współczesnej historii Lublina podjęli się studenci należący do Studenckiego Koła Naukowego Epigrafików UMCS Exploratio, którego dr Madejski jest opiekunem.
W ciągu trzech lat udało się wskazać 126 napisów, najwięcej z nich było w dawnej siedzibie Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Krótkiej 4.
„Większość napisów to inskrypcje biograficzne, obejmujące imiona i nazwiska (lub ich inicjały). Treść tej kategorii napisów bywa uzupełniana przez dodanie dat, pseudonimów, miejsca pochodzenia, przyczyn zatrzymania, podstawy prawnej oskarżenia. Równie często pojawiają się daty. Kolejny typ to „kalendarze” - ryte na ścianach tabele pozwalające określić upływający od uwięzienia czas, a także zaznaczyć dni przesłuchań” - pisze dr Paweł Madejski w artykule „Napisy i znaki pozostawione przez osoby przetrzymywane w aresztach i więzieniach Lublina 1944 - 1953 ”.
Przykłady? „Powstań Polsko/Rwij kajdany”, „Boże daj przetrwać”.
Znalezienie i odczytanie napisu to jedno, kolejnym zadaniem jest połączenie tych, często skrótowych informacji, z konkretnymi osobami. Nie zawsze jest to możliwe. „Prace te prowadzono w oparciu o akta więzienia na Zamku w Lublinie, zwłaszcza »Księgę główną więźniów śledczych«(obecnie w archiwum IPN Lublin). Udało się zidentyfikować jedynie kilka osób, ponieważ w powyższej księdze ujęto aby tych, którzy trafili do więzienia na Zamku. Zapewne znaczna część więźniów trafiła gdzie indziej, albo przebywała w aresztach czasowo” - pisze dr Madejski.
Dawne katownie ubeckie to obecnie piwnice przynależące do mieszkań. Jeśli ściany w którymś momencie zostały otynkowane, to odczytanie napisów nie jest możliwe. W czasie oględzin prowadzonych przez studentów UMCS czasami okazywało się, że ktoś nie chciał ich wpuścić do swojej piwnicy. W takiej sytuacji dokładne przyjrzenie się napisom nie było możliwe.
W 2017 roku dwa takie adresy ze Śródmieścia Lublina zostały wpisane do rejestru zabytków. Oznacza to, że ewentualne zmiany, na przykład związanie z wyburzaniem ścian, czy ich zamalowywaniem, muszą być skonsultowane z konserwatorem zabytków. - Chodzi o miejsca, w których zachował się układ piwnic z czasu, gdy przetrzymywali w nich byli zatrzymani. Nie tylko są tam napisy na ścianach, ale i oryginalne drzwi - wyjaśnia Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków w Lublinie.
Wpis do rejestru dotyczy kamienicy o podwójnym adresie Krótka 4/Jasna 8 i dotyczy korytarzy dawnego aresztu śledczego, klatki schodowej od strony ulicy Krótkiej „wraz z oryginalnymi drzwiami (zachowanymi w liczbie dziewięciu sztuk) do pomieszczeń pełniących w latach 1944-1953 funkcje cel”. Wpis do rejestru obejmuje również „napisy i znaki na ścianie jednego z korytarzy”.
Kolejny adres związany z represjami wobec podziemia antykomunistycznego to ulica Chopina 7. W tym przypadku decyzja o ochronie konserwatorskiej poprzez wpis do rejestru zabytków dotyczy „ korytarza oficyny z zachowanymi na ścianach korytarza znakami (tzw. kalendarzami) oraz pojedyncze, oryginalne drzwi do dawnej celi aresztu śledczego”.
W gmachu Krótka 4/Jasna 8 była siedziba i katownia Resortu Bezpieczeństwa Publicznego, a później - w latach 1945 - 1953 - Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Z kolei przy ulicy Chopina 7 mieściła się siedziba NKWD oraz jeden z aresztów.
Waży się obecnie, czy do rejestru zabytków zostaną ostatecznie wpisane niektóre pomieszczenia piwniczne przy ulicy Chopina 18.
- Od decyzji o wpisie do rejestru do ministra kultury odwołała się osoba, która ma w swojej dyspozycji jedną z piwnic - wyjaśnia Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków w Lublinie.
Teraz sprawa wróciła do Lublina, bo minister kultury uznał, że powinna zostać jeszcze raz rozpatrzona . - Na razie jednak nie możemy przeprowadzić oględzin tych pomieszczeń, ponieważ nie wszystkie strony się na nie stawiają - przyznaje konserwator Kopciowski.
Materiał jest częścią dodatku specjalnego "Żołnierze Wyklęci", którego partnerami są: Grupa Azoty Puławy i PGE Dystrybucja