Wyjaśniła się sprawa poważnie rannego 14-latka, który doznał obrażeń w Mysłowicach na Klachowcu przy ul. Lompy 5. Na portalu społecznościowym siostra chłopaka sugerowała, że jej brat został pobity przez prawdopodobnie dwóch sprawców.
Policjanci zajęli się sprawą i ustalali, jak doszło do tego zdarzenia i czy faktycznie było to pobicie. W piątek 23 lutego koledzy 14-latka zostali przesłuchani przez policjantów w obecności rodziców. Sprawa została wyjaśniona.
PISALIŚMY: 14-latek został ciężko pobity w Mysłowicach
- W tym zdarzeniu brak udziału osób trzecich. To był nieszczęśliwy wypadek - wyjaśnia sierż.szt. Michał Lisowski, oficer prasowy mysłowickiej policji. - Niedaleko swojego miejsca zamieszkania tych trzech chłopców bawiło się. 14-latek spadł z wysokości ok. 1.5 metra. Upadł niefortunnie, uderzył głową o podłoże i doznał urazu - wyjaaśnia.
Lisowski wyjaśnia, że policjanci nie badali sprawy pod kątem pobicia. Takie informacje pojawiały się jednak m.in. w mediach społecznościowych.
- Chłopcy, którzy brali w tym udział, zostali przesłuchani w obecności rodziców, powiedzieli prawdę, że był to nieszczęśliwy wypadek . Z naszej strony będziemy kończyć sprawę, materiały zostaną przesłane do sądu rodzinnego dla nieletnich - wyjaśnia oficer prasowy mysłowickiej policji.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ