Rodzice dziewczynki, obywatele Norwegii, powiadomili ratowników z WOPR o zaginionym dziecku w środę o godz. 15.20. 4-latka była ostatnio przez nich widziana przy wejściu nr 20, obok Zatoki Sztuki w Sopocie. Kiedy pracownicy WOPR nie znaleźli dziewczynki, po 20 minutach zgłosili sprawę policji.
- Natychmiast wysłaliśmy patrole w rejon pasa nadmorskiego - relacjonuje Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sopocie. - Intensywne poszukiwania trwały do godziny 17. Wtedy to otrzymaliśmy sygnał od gdańskich policjantów, że kobieta znalazła błąkające się bez opieki dziecko i zawiadomiła patrol. Na miejsce pojechała mama 4-latki i potwierdziła, że dziewczynka to jej córka. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
Okazało się, że dziecko przeszło blisko 3 kilometry - aż do granicy z Gdańskiem. W pobliżu wejścia nr 78, na wysokości Novotelu zauważyła ją kobieta. Zaniepokoiła się, że dziewczynka jest bez opieki. Była jedynie w pływaczkach i stroju kąpielowym. Kobieta powiadomiła patrol policji. Dzięki temu dziecko nie wędrowało dalej.
Apelujemy do wszystkich rodziców i opiekunów o niespuszczanie z oczu dzieci na plaży. Jeśli już zdarzy się, że dziecko zginie, należy natychmiast powiadomić ratowników lub policję i podać jak najwięcej szczegółów.
- Apelujemy do wszystkich rodziców i opiekunów o niespuszczanie z oczu dzieci na plaży - mówi Karina Kamińska. - Jeśli już zdarzy się, że dziecko zginie, należy natychmiast powiadomić ratowników lub policję i podać jak najwięcej szczegółów. Z podobnym zdarzeniem mieliśmy do czynienia kilka lat temu. Wówczas rodzice poinformowali, że widzieli syna kilkanaście minut temu, a okazało się, że przeszedł plażą 5 kilometrów. W stresie czasem trudno określić upływ czasu, a ma on decydujące znaczenie przy poszukiwaniach.
Policjanci zbadają trzeźwość rodziców. Mogą oni odpowiedzieć za brak odpowiedniej opieki nad małoletnim.
Zobacz również: Mobilny komisariat w Sopocie