- Po raz kolejny został przeprowadzony przez niektóre media brutalny atak na moją osobę. W używanej przez nie narracji w sposób wyraźny uwidaczniają się próby podjudzania opinii publicznej do nienawiści względem mnie przez stosowanie manipulacji i rozpowszechnianie niesprawdzonych informacji - pisze w oficjalnym oświadczeniu metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź.
Zaznaczmy, w miniony poniedziałek tygodnik "Wprost" poinformował, że do Gdańska przyjedzie watykański obserwator. Wysłannik papieża Franciszka miałby, wg informacji "Wprost" sprawdzić nieprawidłowości, o których donosili m.in. protestujący wierni z Trójmiasta. Chodziło m.in. o list 16 księży, którzy do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie pisali, że padli ofiarą mobbingu ze strony abp Sławoja Leszka Głódzia. Jesienią ub. roku materiał o tej sprawie przygotował TVN.
Świeccy, którzy organizowali protesty pod siedzibą gdańskiej kurii (w listopadzie i grudniu ub. roku) domagali się także wyjaśnień w sprawie przypadków pedofilii, których mieli dopuścić się niektórzy duchowni gdańskiej diecezji (mówił m.in. o tym głośny film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu"). Justyna Zorn, jedna z inicjatorek protestów twierdziła, że przypadki takiej miały być w gdańskiej kurii tuszowane.
- Chcę podkreślić, że nie wykazałem żadnej opieszałości w sprawie jakichkolwiek duchownych, którzy dopuścili się przestępstwa. Prowadzone są one zgodnie z procedurami określonymi przez Stolicę Apostolską i Konferencję Episkopatu Polski - pisze w oświadczeniu abp Sławoj Leszek Głódź.
Jednocześnie abp Sławoj Leszek Głódź zapowiada, że będzie się bronił przed sądem.
- W związku z tym, że moje bezpieczeństwo i życie zostało zagrożone, a także stan mojego zdrowia spowodowany chorobą nowotworową nieustannie się pogarsza, będę zmuszony wystąpić na drogę działań prawnych. Taką możliwość otwiera przykład św. Pawła Apostoła, który w sytuacji zagrożenia życia skorzystał z obwiązującego wówczas prawa (zob. Dz 25,1-12).
